niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 14.

- Wiesz, że już niedługo wracam do Londynu i ja nie chcę.. - zaczął Nath, ale musiałam mu przerwać.
- Ale ja też jadę, z Jayne i Amelią... Ona chce nas bliżej poznać. A ja, ja chcę być bliżej Ciebie.. - tym razem Nathan mi przerwał, ale zrobił to w inny sposób, przerwał mi pocałunkiem. Rozpłynęłam się.. To była najpiękniejsza jak do tej pory chwila w moim życiu. Mogłam tak trwać wiecznie, w tym pocałunku. Jego usta były czymś tak niesamowicie przyjemnym. To sprawiało, że w duszy uśmiechałam się jak dziecko które dostało wymarzoną zabawkę. Jego dłonie wplecione były w moje włosy, a moje błądziły gdzieś po jego szyi. Siedzieliśmy na ławce, skończyliśmy i z uśmiechem Nath odprowadził mnie do domu.. Szliśmy przytuleni. U jego boku czułam się bezpieczna. On był moim schronieniem. Kiedy byliśmy już przed moim domem, nie chciałam się z nim żegnać...
- Nath a może.. - przerwał mi po raz kolejny znowu całują tym razem mocniej, popchnął mnie na drzwi.
Otworzyłam je. Szliśmy w stronę kanapy w salonie, a w przerwach od całowania pozbywaliśmy się naszych ciuchów. Rzuciliśmy się na kanapę. Nath dominował. Ja nie chciałam.. Nie byłam jeszcze gotowa... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Zaczęłam się ubierać, a on zrobił to samo. Nath spojrzał na mnie, takim wzrokiem jakby zrozumiał o co mi chodzi.
- Poczekam. - powiedział krótko i przytulił mnie.
- Dziękuję. - położyłam głowę na jego kolanach i włączyłam telewizję, leciał tak jakiś dziwny program przyrodniczy o leniwcach. Nath'a bardzo to zainteresowało. Mnie jednak zmorzył sen, momentalnie zasnęłam.
Rano obudziłam się w swoim łóżku. Kiedy otworzyłam oczy na poduszce znalazłam liścik.

Jestem na dole. Zejdź tu do mnie. N.

Co on wymyślił.? No nic. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Coś pięknie pachniało.. jak... jak NALEŚNIKI.!?   
- Tutaj.! - zawołał głos z kuchni.
- Ymmm. pięknie pachnie. Nie wiedziałam, że umiesz gotować. - powiedziałam i usiadłam przy stole.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - oznajmił i przyniósł mi talerz pełen naleśników. 
- A co, planujesz mnie zabić i zakopać w lesie? - spytałam z przerażeniem w głosie.
- Ohhh jakim cudem domyśliłaś jakie mam plany co do Ciebie.? - powiedział sam do siebie, a ja się zaśmiałam. - A tak na prawdę mam zamiar zabrać Cię do Londynu i spędzić z Tobą resztę mojego życia.
- Nath, ale przecież nawet nie jesteśmy parą... - powiedziałam nie pewnie.
- Vanesso, czy zechciałabyś być oficjalnie moją dziewczyną, na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie.. - pocałowałam go mocno w usta.
- To chyba znaczyło, że tak. - powiedział i uśmiechnął się do siebie po czy zabrał się za jedzenie naleśników.
- Co dzisiaj robimy? - spytałam.
- Myślałem, że może chciałabyś poznać chłopków, tak wiesz zaznajomić się z nimi, bez żadnych bliższych poznań oczywiście. 
- Ej, ale dziś jest koncert. - powiedziałam zaskoczona, że ten tydzień tak szybko minął.
- Zupełnie straciłem poczucie czasu, masz rację, muszę się zbierać na próbę, bo chłopacy mnie zabiją. Zawsze przed koncertem robimy próby od samego rana. A może chciałbyś iść ze mną, zabrałabyś Ivy i Amelię, bo wydaję mi się, że komuś oną się tam podobają...
- No coś Ty? Komu? - spytałam zaciekawiona.
- A to już one się dowiedzą. Spotkajmy się o 12 przed Grandem, ok?
- Dobrze, zabiorę dziewczyny. Do zobaczenia. - pożegnała się a Nath cmoknął mnie w czoło.
Kiedy wyszedł posprzątałam po śniadaniu. Ale syf.. Nabrudził, ale muszę przyznać, że naleśniki były dobre.
Chodziłam po domu rozpromieniona. Teraz już wiem jakie to uczucie. Jestem zakochana, pierwszy raz w życiu i dobrze mi z tym. Mam chłopaka. Mam mojego FlyBoy'a.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest jaki jest. Krótki.
Komentujcie. ^^
Ahh kocham was.! <3

No i jak tu się nie zakochać.!? <3 !

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 13.

Rano obudziłam się wypoczęta i podekscytowana. Byłam jednak pewna obaw. Nie wiem dlaczego, bo przecież mnie pocałował, a nie całuje się tak po prostu, bez powodu. Bałam się, że zabawi się moimi uczuciami, że to tylko rozpieszczona gwiazda, która myśli, że wszystko jej wolno. Myślałam tak mimo, że pomógł mi, zaprosił mnie na randkę, pocałował... Mnie, zwykłą dziewczynę... Wydawało mi się to tak bardzo nieprawdopodobne... To pewnie tylko sen, i zaraz się obudzę... Nie, nie mogę... Ja chcę być szczęśliwa. Ness weź się w garść... Wszystko będzie dobrze.
Z szafy wyciągnęłam mój ukochany T-Shirt z napisem "That's my bitch" i ciemne jeansy. Ogarnęłam się i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Na dole nie było nikogo, no tak przecież mama jest na wyjeździe w Londynie...
Gdy byłam już na dole i zajrzałam do lodówki okazało się, że niczego tam nie było. A nie, jednak jest mleko, jeszcze tylko płatki śniadaniowe i break fast gotowy. Usiadłam przed telewizorem, latałam po programach, uhhh same nudy, więc włączyłam radio. A tam ku mojemu zaskoczeniu leciał nowy kawałek chłopaków "Chasing The Sun". Odłożyłam płatki, byłam w euforii na myśl o dzisiejszym spotkaniu, więc wstałam zaczęłam tańczyć i śpiewać...
Dobra Ness ogarnij downa i zrób coś, wyjdź gdzieś lepiej, bo rozniesiesz dom. Tak, wiem, że gadam sama do siebie, ale ja nic na to nie poradzę. Tak już mam.
Postanowiłam się przejść do centrum. Nie chciałam iść sama, więc wyciągnęłam Ivy. Miałam jej przecież opowiedzieć o całej sytuacji z Nath'em. Nie zdążyłam nawet zadzwonić, bo Ivy już wybiegła z domu zakładając buty... No tak, przewidziałam to. Ivy zrobiła jebut na trawnik. Ale mniejsza o to. Opowiedziałam jej wszystko w drodze do centrum. Okazało się, że wcale nie jest zazdrosna, tylko cieszy się moim szczęściem. Uff ulżyło mi. Dała mi trochę rad jak mam się zachować, bo ona ma większe doświadczenie jeśli chodzi i chłopaków... Naprawdę teraz kamień spadł mi z serca. Mogę na luzie rozmawiać przy niej o mojej fascynacji. Ahhh postanowiłyśmy, że pójdziemy do nowego sklepu z gadżetami. Znalazłam tam wiele ciekawych rzeczy, które.. Jeny o czym ja wam tu opowiadam. Przejdźmy do sedna sprawy.
Spędziłam z Ivy prawie cały dzień w centrum, biegałyśmy od sklepu do sklepu i robiłyśmy wiochę. Tak, tylko my tak potrafimy.Dobiegała już.. Co!? Już jest prawie 19. O nieee.!
- Ivy, ja nie zdążę się przygotować... Muszę tu zostać i poczekać na Nath'a. Ehhh.. Damy radę. - westchnęłam.
- To ja już się zbieram.! - powiedziała tuląc mnie na pożegnanie. - Pamiętaj, masz zdać mi relację ze spotkania z Twoim chłopakiem.. - powiedziała a ja uderzyłam ją moją torbą.
- To nie jest mój chłopak... - oznajmiłam z przekonaniem. -  Jeszcze.. - dodałam już szepcząc to do siebie.
- Bye kochana. - rzuciła gdy była już na ruchomych schodach.
Poszłam w stronę kina. Byłam na maxa zdenerwowana. Gdy byłam już na miejscu jego jeszcze nie było, więc postanowiłam zobaczyć repertuar filmów. "To tylko sex" o z Justinem Timberlakiem to może być ciekawe... Jest jeszcze.. Ktoś zasłonił mi oczy. Już wiedziałam kto to. Poczułam zapach jego perfum i te dłonie.. ahhh. Mam słabość do męskich dłoni. Tak wiem, jestem dziwna.
- Czy to moje randka? - spytałam udawając niepewność.
Nathan odwrócił mnie i cmoknął w czoło. Uśmiechnęłam się. Wiedziała już, że to będzie wspaniały wieczór.
- No to co wybrałaś już na co pójdziemy?
- Nie mogę się zdecydować...
- "To tylko sex". - oznajmił i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Też o tym myślałam. - powiedziałam i z bananem na twarzy poszliśmy do kasy. A właściwie to ja poszłam do kasy a Mrs. Sykes poszedł po popcorn i picie.
Kiedy byliśmy już na sali rozsiedliśmy się i zaczęły się reklamy. No tak, jak ja to lubię... Zawsze wtedy znika najwięcej popcornu. Dobrze, że FlyBoy o tym pomyślał i kupił największy kubełek.
No w końcu zaczął się film. Ja zawsze oglądam filmy z przejęciem, bardzo wszystko przeżywam.
Na filmie bardzo się uśmialiśmy. W niektórych momentach lądowałam pod ramieniem mojej fascynacji, albo trzymaliśmy się za ręce. Po filmie postanowiliśmy, że pójdziemy na spacer. Była 22. Szliśmy tak przytuleni przez wąskie i oświetlone uliczki Dublina.
- Czekaj Ness.. Muszę Ci coś powiedzieć. - oznajmił poważnym tonem Nathan i usiedliśmy na ławeczce.
- Słucham, mam się bać? - spytałam, byłam trochę przestraszona, nie miałam pojęcia o co mu chodziło.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
No tak.. Lubicie to..urwane zakończenie. ;D
Słaby jest -.-'
Komajcie. ^^
Pozdrówki dla czytających. xo xo <333
Dziękuję #TWFanmily. Kocham.! <333

Ociekasz zajebistością, wiesz.?

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 12.

- Dziewczynki, przepraszam za spóźnienie. Zagadałam się z koleżanką i straciłam poczucie czasu. - tłumaczyła się Jayne.
- Nic nie szkodzi. - powiedziała Amelia.
- Po pierwsze, wiem, że to głupie, ale która z was to Amelia a która Vanessa? - spytała Jayne.
- Ja jestem Nessy. - przedstawiłam się i podałam jej rękę. Jayne przyglądała mi się bardzo dokładnie. Przerwała jej Amelia, która też się przedstawiła.
- Miło mi was... poznać. - oznajmiła nasza rodzicielka.
- Tak to brzmi dość dziwnie z ust naszej matki... - stwierdziłam.
Zapadła niezręczna cisza którą postanowiłam przerwać. Zrobiłam to dosyć bezpośrednio. Jak to miałam w zwyczaju.
- Dlaczego nas zostawiłaś.?
- Yyy... Emm... To... No dobra... Byłam zbyt młoda, głupia i nieodpowiedzialna żeby mieć dzieci. Zrozumcie, byłam w waszym wieku. Postawcie się w mojej sytuacji...
Znów zapadła cisza.
- Zrobiłam to dla waszego dobra. - dodała po chwili.
- Jak to się stało, że jako bliźniaczki zostałyśmy rozdzielone? - głos zabrała Am.
- To już nie była moja decyzja. Tak zadecydował dom adopcyjny do którego was oddałam. - tłumaczyła się Jayne.
- Powiedz nam jeszcze dlaczego zgodziłaś się na to spotkanie? Co chciałaś przez to zyskać? - spytałam zaciekawiona.
- Chcę was bliżej poznać. Chcę wam wynagrodzić moją nieobecność w waszym życiu. Postanowiłam, oczywiście za zgodą waszą i waszych matek, że zabiorę was na jakiś czas do siebie do Londynu... - oznajmiła Mama J.
- I co mamy zostawić to wszystko i tak po prostu z Tobą wyjechać!? - stwierdziła z oburzeniem Amelia.
- Jeśli nie jest to dla was kłopot.. Słuchajcie, wiem, że ta adopcja to był błąd.. ale chce zacząć wszystko od początku...  W końcu jestem waszą matką... Dacie mi taką szansę?
Cisza.. Po raz kolejny...
- Możemy spróbować. - stwierdziłam.
- A Ty co o tym myślisz Am? - dodałam po chwili.
- Ja nie wiem, muszę jeszcze zastanowić przemyśleć to. - mówiła zadumana.
- Dobrze dziewczynki, to wy to przemyślcie i dajcie mi znać. - oznajmiła podając nam wizytówkę. - Ja  niestety muszę już lecieć. Do zobaczenia. - pożegnała się i wyszła.
- Ja chciałabym ją poznać... - zaczęłam, ale Am mi przerwała.
- Wiem dlaczego chcesz pojechać.. Chcesz być bliżej Nathan'a i ja to rozumiem..
- Nie mówimy teraz o nim tylko o Jayne.! - zaprotestowałam.
- No dobrze, ale przyznaj, że zależy Ci na nim. - poleciła Amelia.
- Tak, ale..
- No, i to mi wystarczy. Ja też już chyba podjęłam decyzją.. - oznajmiła moja siostra niepewnie.
- Co postanowiłaś? - spytałam zaciekawiona.
- Nie mogę Cie tam puścić całkiem samą.. Więc..
- Jeeeeeeest. Dziękuję. - oznajmiłam rzucając się jej na szyję.
- Dobra, chodźmy stąd i opowiesz mi jak się miewa sprawa z Panem Grzywaczem. - powiedziała a ja się zaśmiałam.
- Ok, to może wybierzemy się do "Tajemniczego zakątka" na plaży? - zaproponowałam.
- To lecimy.
Kiedy byłyśmy już na miejscu opowiedziałam jej wszystko od początku, jak to się zaczęło. Powiedziałam też, że jutro idę z nim do kina. wiecie co ona na to? Nie wiecie, ale zaraz wam powiem.
- Tylko mi nie mów, że pójdziesz w takich ciuchach.
- Ja nie wiem co wy wszyscy macie do moich  ciuchów. Nath powiedział, że full cap i pasuje. - powiedziałam z dumą.
- Ale jak ubierzesz coś innego to go zaskoczysz. Uwierz mi.
- Myślisz? No dobra, pomyślimy nad tym. - stwierdziłam.
Jeszcze trochę posiedziałyśmy tam, pogadałyśmy i obmyśliłyśmy plan działania na jutrzejszej randce... Randce.. Jany jak to dziwnie brzmi.. JA idę na randkę z Nathan'em Sykes'em. ;O Niesamowite.
No dobra, dosyć tych moich rozmyślań.
Po powrocie do domu zjadłam jogurt, i że była to już późna pora położyłam się do łóżka. Chociaż przez długi czas nie mogłam spać, bo układałam w głowie milion scenariuszy spotkania z moją fascynacją...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra stwierdzam, że odrzucam zasadę komentarzy. Po co ją wgl wprowadziłam!? O.o
Jak chcecie komentujcie, jak nie to nie. ;D
Dziękuję, że po prostu jesteście, i że mam dla kogo pisać. ^^
Macie tu moją "fascynację" jak ja to ujęłam w opowiadaniu. xdd

<3

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 11.

- Nath, co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona.
- Jess wyciągneła mnnie na zakupy... Właśnie! Chodź przedstawię Ci ją. - oznajmił i pociągnął mnie za nadgarstek.
Zobaczyłam blondynkę, która właśnie wychodziła z przymierzalni w sukience w kwiaty.
- I jak wyglądam.? - spytała.
Ja i Nath spojrzeliśmy się na siebie znacząco i skrzywiliśmy się.
- Macie rację, nie pasuje do mnie. - powiedziała i wróciła z powrotem do przymierzalni.
- Za to Tobie pasuje ten full cap. - stwierdził Nath i ściągnął mi go na oczy. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nadal mam go na głowie.
- A wiesz, kupię go. - powiedziałam z przekonaniem..
- Ja też chcę taki! - wykrzykną Nathan i poleciał do półki z czapkami. Założył ją.
- I jak wyglądam? - spytał naśladując przy tym Jess. Zaśmiałam się.
- Czy ja już Ci kiedyś mówiłem, że masz uroczy uśmiech?
- Hmmm... Coś mi się obiło o uszy. - oznajmiłam i znów posłałam mu jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów.
Jessica wyszła właśnie z przymierzalni ubrana w jeansowe szorty i T-shirt z Ciasteczkowym Potworem.
- Jess to jest Vanessa. - przedstawił mnie FlyBoy.
- Aaaa to ta o której mi tyle opowiadałeś... - skwitowała siostra Nath'a a on szturchnął ją w ramię.
- Dobra, dobra ja już nic nie mówię. - stwierdziła - No to gdzie idziemy? - spytała po chwili.
- Ja niestety muszę już iść... - powiedziałam po tym jak spojrzałam na zegarek. Była 16.40.
- A no taaaak... Zapomniałem. Spotkanie. Ale poczekaj chwilę. - oznajmił Nath i gdzieś uciekł. Spojrzałyśmy się na siebie z Jess zdezorientowane.
- Powiedz, ale tak szczerze... Podoba Ci się mój brat? - spytała a mnie kompletnie zamurowało.
- Yyy.. No wiesz, lubię go. Co prawda znamy się dopiero kilka dni, ale myślę, że... - zaczęłam a Jess szturchnęła mnie w ramię i spytała
- Zakochałaś się? 
- Ej, Nath tu idzie. Może trochę ciszej? - upomniałam.
- Ok ok, ale on i tak się dowie. - oznajmiła z szyderczym uśmiechem.
Nathan wrócił i wręczył mi czapkę.
- To dla Ciebie! - oznajmił z uśmiechem. Jeny jaki on ma boski uśmiech.
- Ale, ja nie mogę tego przyjąć... Czekaj zaraz oddam Ci kasę. - powiedziałam sięgając do torby po portfel. Nath mnie zatrzymał.
- Nie ma mowy o oddawaniu! To jest prezent. 
- Ahhh, i znowu mam u Ciebie dług wdzięczności. - stwierdziłam.
- To przyjdzie z czasem. Może nawet jutro, o 19, w kinie, tutaj w centrum. Co Ty na to.? - zaproponował.
- Czy Ty właśnie zaprosiłeś mnie na randkę? - spytałam.
- Hmmm. Tak, bo jakoś jeszcze żadne spotkanie nam nie wyszło. - oznajmił Nathy.
Jessica cały czas stała przy nas i przyglądała się aż w końcu zabrała głos.
- Zgódź się.
- Ok ok. To do jutra. I miło było Cię poznać Jess. Ja lecę, pa! - pożegnałam się i wybiegłam ze sklepu. Wtedy nieoczekiwanie zatrzymał mnie Nathan. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Zapomniałem czegoś. - powiedział.
- Czego? - spytałam.
FlyBoy spojrzał mi głęboko w oczy, wręcz świdrował mnie wzrokiem. W końcu złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Wczułam się, zamknęłam oczy. On wplótł swoje dłonie w moje włosy. Przykleiliśmy się do siebie. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Niestety musiałam to przerwać. Spotkanie. To cholerne spotkanie.
 - Nathan... ja... - zaczęłam po czym spuściłam głowę na dół.
- Tak, wiem... Leć.! Dokończymy jutro! - zawołał gdy byłam już w oddali.
Szłam za wzrokiem spuszczonym na ziemię... Uśmiechałam się pod nosem (bo jestem głupia. xdd) Wtedy wpadłam na kogoś i upadłam.
- Auć! - skrzywiłam się.
- Wszystko widziałyśmy! - krzyknęły jednocześnie Ivy z Amelią.
- Ehhh... Jesteśmy już spóźnione. Możemy pogadać o tym później? - spytałam z błagalną miną.
- No ok, ale ja Ci nie odpuszczę. Pamiętaj! - oznajmiła Ivy.
- Dobra Am.. Gdzie miałyśmy się spotkać? W jakiej restauracji? - spytałam.
- W St. Marie. To tuz za rogiem. Spokojnie, zdążymy. - uspokajała mnie siostra, co mnie zdziwiło, bo była tak jakoś zbyt spokojna.
Kiedy dotarłyśmy przed restaurację, pożegnałyśmy się z Ivy po czym weszłyśmy do środka. Rozglądałyśmy się w poszukiwaniu Jayne jednak tej nie było, więc wybrałyśmy stolik w rogu i rozsiadłyśmy się.
- Jest już prawie w pół do 6. Wystawiła nas. - stwierdziłam i posmutniałam.
- Ej, wcale nie! Własnie tu idzie. - oznajmiła podekscytowanym głosem Am.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem jestem wredna, ale muszę jakoś trochę trzymać was w niepewności. ;D
Pozdrawiam tych którzy to czytają. <3
Dziękuję wam za miłe komentarze.! ^^
#TWPolishFanmily. <3 <3 <3
Next pojawi się w tym tygodniu. Obiecuję. ;D
(Przypominam zasadę 9 komów - nowy. ;D)