sobota, 8 września 2012

Rozdział 16.

- Jeśli nie posprzątacie tego, to wezwę policję! - krzyczał rozwścieczony kierownik.
- Spokojnie, zajmiemy się tym. - zapewnił Tom.
- Ale Tom, przecież za godzinę macie koncert.. - uświadomiła go Amelia.
- Damy radę, najwyżej się spóźnimy. - westchnął Tom.
- Dobra to bierzemy się do roboty! - zawołał Nathan.
Do sprzątania włączyli się wszyscy klienci, więc szybko poszło. Uwinęliśmy się w pół godziny. Kierownik nie zadzwonił po policję, więc obyło się bez przykrych incydentów. Przeprosiliśmy kierownika, a on podziękował i powiedział, że jeszcze nigdy nie było tu tak czysto, co nas rozbawiło. Zostało 20 min. do koncertu, więc od razu po 'akcji sprzątającej' pojechaliśmy na miejsce gdzie miał się on odbyć. Chłopcy się przygotowywali, więc stwierdziłam, że to dobry moment na rozmowę z biologiczną matką...
- Jeśli chodzi o ten nasz wyjazd to.. - zaczęłam, ale Jayne mi przerwała.
- Już rozmawiałam z waszymi rodzicami, jeśli o to chodzi , więc nie macie się o co martwić. Teraz musicie się tylko spakować, bo już w poniedziałek wyjeżdżamy. - powiedziała z uśmiechem.
- To już po jutrze.. - oznajmiła Am zmieszanym tonem.
- Masz jeszcze jakieś wątpliwości co do tego wyjazdu? - spytała Jayne.
- Nie, tylko trochę głupio tak zostawić mamę.. - powiedziała i posmutniała.
- Spokojnie, ja nie mam zamiaru was porwać tylko lepiej poznać. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić. - powiedziała nasza matka z radością.
- Z pewnością. - stwierdziłam patrząc przy tym na Nath'a. Uśmiechałam się pod nosem. On kiedy zauważył, że na niego patrzę pod szedł do mnie i mocno pocałował. Kolana mi się ugięły jakbym miała upaść za chwilę na podłogę.
- Zaraz wychodzę na scenę. Życz mi szczęścia! - powiedział, pocałował mnie w czoło i pobiegł za chłopakami. ja z dziewczynami i Jayne poszłyśmy pod scenę. Chłopaki od razu rozruszali widownie. Fanki piszczały i wykrzykiwały różne rzeczy typu: "Nath wyjdziesz za mnie!?' 'Tom, kocham Cię!' Trochę mnie to bawiło, i zastanawiałam się, czy ja też zachowywałabym się tak jak one gdybym jeszcze bliżej nie poznała chłopaków.. Hmm.. Nie ważne, razem z Ivy i Am dobrze się bawiłyśmy. Podśpiewywałyśmy ich kawałki i tańczyłyśmy. Pod koniec było widać, że chłopcy byli już zmęczeni, a fanki ciągle wykrzykiwały 'bis!' lub 'jeszcze jeden!' A oni ustępowali i śpiewali dalej.. Są wytrwali i strasznie kochają fanów, to trzeba im przyznać. Ahh.. Było gdzieś około północy. Wtedy naszedł definitywny koniec ich wspaniałego koncertu. Fani dziękowali im. Kiedy zeszli ze sceny poszłyśmy pogratulować im cudownego wstępu. Podbiegłam do Nath'a i rzuciłam mu się na szyję.
- Jesteś wspaniały. - szepnęłam mu do ucha.
- Nie mów tak, bo się zarumienię.. - powiedział a potem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ej, Nath, Ness.. Idziecie z nami na after party? - zawołał Tom.
- Nie, my mamy inne plany.. - spojrzałam na mojego chłopaka znacząco.
- Tak, właśnie, bawcie się dobrze bez nas. - powiedział Nath i uśmiechnął się łobuzersko.
- No ok, jak chcecie. - powiedziała Ivy.
Cała ekipa, chłopaki oraz Amelia i Ivy poszli na after party do klubu niedaleko Tower Bridge. A ja i FlyBoy..
- To co idziemy do mnie? - spytałam zachęcająco.
- A co? Masz jakieś plany? - spytał Nath uradowany.
- Może mam.. - powiedziałam z zalotnym uśmiechem.
- No to idziemy. - stwierdził Sykes i objął mnie ramieniem, gdy byliśmy już w drodze do domu.
Całą drogę zastanawiałam się, czy tego chcę.. czy Nathan jest odpowiednią osobą.. czy jestem na to gotowa.. Moją głowę zasypywało wiele pytań, aż w końcu gdy dotarliśmy do domu postanowiłam, że tej nocy nie będę myślała racjonalnie jak to zwykle robię, ale dam się ponieść emocjom, bo go kocham jak nikogo innego na świecie...
- A więc.. - zaczął Nath i pocałował mnie mocno w usta opierając mnie przy tym o drzwi mojego domu..
- Tak. - powiedziałam i wpuściłam go do środka zamykając za sobą drzwi.
Sykes podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy..
- Czy jesteś pewna, że chcesz to ze mną zrobić? - spytał poważnym tonem.
A ja w odpowiedzi pocałowałam go mocno w usta i pod koniec pogryzłam jego wargę.
- To chyba znaczyło tak.. - stwierdził i wziął mnie na ręce, by zanieść na kanapę.
Położył mnie na niej ostrożnie i zaczął całować po szyi. Wtedy ja ściągnęłam jego koszulkę i zaczęłam całować go po torsie.. i zrobiłam tak, że teraz ja byłam na górze i dominowałam. Po kolei pozbywaliśmy się wzajemnie swoich ciuchów. Po pieszczotach przeszliśmy do rzeczy. Nath nie był przy tym brutalny, ale delikatny. Po stosunku padliśmy na łóżko zmęczeni.
- Dziękuję, to było niesamowite. - powiedział Nathan dysząc
Uśmiechnęłam się tylko.
- Idę wziąć prysznic. Zaraz wracam. - powiedziałam do niego i pobiegłam do łazienki.
Gdy wróciłam Nath już spał, więc też położyłam się kładąc głowę na jego torsie i po chwili tak jak wcześniej mój chłopak usnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O.o
Dobra nie owijajmy w bawełnę, mój talent do pisania był tylko chwilowy i już nie wróci..
Ehh... cóż ja poradzę.
Dziękuję, że to jeszcze czytacie. ; )
Szczególne podziękowania dal tych wytrwałych czytelników, którzy z niecierpliwością czekają zawsze na nowy rozdział.. Przepraszam, że zawiodłam. Nie umiem już pisać opowiadań.. ; (
Rozdziały będą teraz się pojawiały raz na jakiś, czas.
Może raz na miesiąc, nie wiem zobaczymy..
Pozdrawiam, wasza Nessy. xx

W to nie wątpię...
^ _ ^




czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 15.

Dochodziła 12. Przygotowałam się i poszłam po dziewczyny. Nie miałam zamiaru mówić im gdzie je zabieram, a tym bardziej o tajemniczych wielbicielach o których Nath wspominał.  Najpierw poszłam po Ivy.  Oczywiście wypytywała się jak tam było z Nath'em. Ja nic nie chciałam jej zdradzić, bo się śpieszyłyśmy. Teraz kolej na Amelie. Ona jak zwykle się grzebała, a byłyśmy już spóźnione. Trochę się wkurzyłam. Całą drogę się nie odzywałam a one zasypywały mnie pytaniami: Gdzie idziemy? Mamy się bać? W końcu dotarłyśmy przed Grand Hotel. Wtedy zobaczyłam Nath'a i trochę się uspokoiłam. Podszedł do nas przywitał się z dziewczynami.
- Dobrze, że już jesteście. Zapraszam na próbę. - powiedział i złapał mnie za rękę. Dziewczyny szły za nami i chichotały..
- A gdzie reszta? - spytałam.
- Już w "sali prób", zwanej potocznie naszym hotelowym apratamentem. - odpowiedział.
Pojechalismy windą na samą górę. Wtedy wparowaliśmy do ogromnego apartamentu. Chłopaki przerwali próbę. Akurat śpiewali "Lose my mind".
- Witamy! - powiedział Tom z bananem na mordce.
- Nath, nie mówiłeś, że będziemy mieli gości... - stwierdził Seev poprawiając włosy.
- Ale one.. - zaczął Nath, ale Max mu przerwał. - Nie tłumacz się Baby Nath, cieszymy się że takie ślicznotki będą gościły u nas na próbie. - mówił cały czas patrząc się na Ivy. Przyjaciółka była lekko zawstdzona i odwaracała wzrok.
- Dobra, dobra Max nie słodż nam tu tylko śpiewajcie, bo przyszłyśmy was posłuchać.
- Ok ok. - powiedział i dołączył do reszty chłopaków.
The Wanted zaśpiewali kilka utworów. My siedziałyśmy na kanapie jak zaczorowane.
Oni różnili się od innych zespołów. Cechowała ich niesamowita harmonia. Głęboki, niski i dojrzały głos Nath'a przeszywał mnie na wskroś i ciarki falami zalewały moje ciało. To było niezwykłe uczucie. Jego wzrok i te uśmiechy które co chwilę do mnie kierował, to sprawiło, że się w nim ponownie zakochałam. Tym razem bezpowrotnie. Teraz już nie wyobrażałam sobie dalszego życia bez niego. Cały czas zastanawia mnie co go przy mnie trzyma. Przecież jestem tylko zwykłą, nieśmiałą i dziwną dziewczyną. Jest wiele bardziej urodziwych i błyskotliwych dziewczyn. Nie zrozumiem tego nigdy. No cóż.. Chcę się cieszyć tym co mam, bo to może nie trwać wiecznie...
Moje rozmyślania przerwała Ivy.
- Hello!? Jesteś tu z nami? Mówię do Ciebie!
- Jestem. Przepraszam, zamyśliłam się. - tłumaczyłam się.
- Słyszałaś co do Ciebie mówiłam przed chwilą?
- Nie, przepraszam. Mozesz powtórzyć.?
- Pytałam, czy myślisz, że Max jest mną zainteresowany. - szepnęła przyjaciółka.
- Noo, zauważyłam ten wzrok i wtedy jak puścił do Ciebie oko. - stwierdziłam z przekonaniem.
- Serio!? Myślałam, że to tylko ja sobie coś ubzdurałam.
- Nie. Naprawdę. Zgadaj do niego, albo coś. - zaproponowałam.
- Może ja poczekam... Po koncercie, albo jak znajdzie się jakaś okazja.. - stwierdziła.
- Ivy.. Wiesz co.? Nie poznaję Cię, zawsze byłaś taka pewna siebie, jeśli chodzi o chłopaków.. Wiedziałaś czego chciałaś. A teraz.. coś się zmieniło. - skwitowałam.
- Po prostu nie chcę tego zepsuć.. Zależy mi.. Chyba pierwszy raz tak bardzo mi zależy. - stwierdziła i spojrzała się na Max'a a on na nią i ich spojrzaenia się spotkały. To było urocze.
Właśnie skończyli próbę.
- Dobra to co powiecie na pizzę? - podrzucił pomysł Tom.
- Taak! Ale jeśli dziewczyny pójdą z nami. - dodał Max patrzac przy tym na Ivy.
- Pójdziecie, prawda? - spytał Tommy błagalnym tonem.
- Czemu nie. - powiedziałam patrząc się na dziewczyny porozumiewawczo.
- Kierunek "Mario's Pizzeria" ! - powiedział Nathan.

___________ 20 min później. Pizzeria. _____________

- Gyros! - zawołali Tom i Max.
- Veggie! - zaprzeczył Jay.
- Nie, bo hawajska! - włączył sie Seev.
- To może niech dziewczyny wybiorą, bo my jak zwykle nie możemy się zdecydować. - zaproponował Nath.
- Mała veggie dla Jay'a i mała hawajska dla Seev'a. Duży gyros dla Tomaxa. Nath a Ty co chcesz? - spytałam.
- Italiana. - wybrał.
- Ok, to dwie italiany, bo my z dziewczynami też ją lubimy.
Złożyliśmy zamówienie. Trochę się naczekaliśmy, ale wreszcie dosataliśmy nasz posiłek.
Ja i ivy starałyśmy się nie upaćkać, ale nam to nie wychodziło. Kiedy Jay śmiał się z nas, że nie umiemy normalnie jeść, to Tom "przypadkiem" wylał sos na jego spodnie. Zaczęła się bitwa na jedzenie. Wszyscy w pizzerii się do niej włączyli. Było fajnie, ale nie przewidzieliśmy jednego, że do pizzerii wparuje rozwścieczony kierownik i każe nam to wszystko posprzątać...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dłuuuuga przerwa. Wiem i przpraszam..
Brak weny i chęci nie pozwalały mi napisać rozdziału..
Ale jest w końcu.. Krótki i nudny -.-
No coż.
To dla was. ;D
Dziękuję, że czytacie to coś. ;p



                                DZIĘKUJEMY! <3

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 14.

- Wiesz, że już niedługo wracam do Londynu i ja nie chcę.. - zaczął Nath, ale musiałam mu przerwać.
- Ale ja też jadę, z Jayne i Amelią... Ona chce nas bliżej poznać. A ja, ja chcę być bliżej Ciebie.. - tym razem Nathan mi przerwał, ale zrobił to w inny sposób, przerwał mi pocałunkiem. Rozpłynęłam się.. To była najpiękniejsza jak do tej pory chwila w moim życiu. Mogłam tak trwać wiecznie, w tym pocałunku. Jego usta były czymś tak niesamowicie przyjemnym. To sprawiało, że w duszy uśmiechałam się jak dziecko które dostało wymarzoną zabawkę. Jego dłonie wplecione były w moje włosy, a moje błądziły gdzieś po jego szyi. Siedzieliśmy na ławce, skończyliśmy i z uśmiechem Nath odprowadził mnie do domu.. Szliśmy przytuleni. U jego boku czułam się bezpieczna. On był moim schronieniem. Kiedy byliśmy już przed moim domem, nie chciałam się z nim żegnać...
- Nath a może.. - przerwał mi po raz kolejny znowu całują tym razem mocniej, popchnął mnie na drzwi.
Otworzyłam je. Szliśmy w stronę kanapy w salonie, a w przerwach od całowania pozbywaliśmy się naszych ciuchów. Rzuciliśmy się na kanapę. Nath dominował. Ja nie chciałam.. Nie byłam jeszcze gotowa... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Zaczęłam się ubierać, a on zrobił to samo. Nath spojrzał na mnie, takim wzrokiem jakby zrozumiał o co mi chodzi.
- Poczekam. - powiedział krótko i przytulił mnie.
- Dziękuję. - położyłam głowę na jego kolanach i włączyłam telewizję, leciał tak jakiś dziwny program przyrodniczy o leniwcach. Nath'a bardzo to zainteresowało. Mnie jednak zmorzył sen, momentalnie zasnęłam.
Rano obudziłam się w swoim łóżku. Kiedy otworzyłam oczy na poduszce znalazłam liścik.

Jestem na dole. Zejdź tu do mnie. N.

Co on wymyślił.? No nic. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Coś pięknie pachniało.. jak... jak NALEŚNIKI.!?   
- Tutaj.! - zawołał głos z kuchni.
- Ymmm. pięknie pachnie. Nie wiedziałam, że umiesz gotować. - powiedziałam i usiadłam przy stole.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - oznajmił i przyniósł mi talerz pełen naleśników. 
- A co, planujesz mnie zabić i zakopać w lesie? - spytałam z przerażeniem w głosie.
- Ohhh jakim cudem domyśliłaś jakie mam plany co do Ciebie.? - powiedział sam do siebie, a ja się zaśmiałam. - A tak na prawdę mam zamiar zabrać Cię do Londynu i spędzić z Tobą resztę mojego życia.
- Nath, ale przecież nawet nie jesteśmy parą... - powiedziałam nie pewnie.
- Vanesso, czy zechciałabyś być oficjalnie moją dziewczyną, na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie.. - pocałowałam go mocno w usta.
- To chyba znaczyło, że tak. - powiedział i uśmiechnął się do siebie po czy zabrał się za jedzenie naleśników.
- Co dzisiaj robimy? - spytałam.
- Myślałem, że może chciałabyś poznać chłopków, tak wiesz zaznajomić się z nimi, bez żadnych bliższych poznań oczywiście. 
- Ej, ale dziś jest koncert. - powiedziałam zaskoczona, że ten tydzień tak szybko minął.
- Zupełnie straciłem poczucie czasu, masz rację, muszę się zbierać na próbę, bo chłopacy mnie zabiją. Zawsze przed koncertem robimy próby od samego rana. A może chciałbyś iść ze mną, zabrałabyś Ivy i Amelię, bo wydaję mi się, że komuś oną się tam podobają...
- No coś Ty? Komu? - spytałam zaciekawiona.
- A to już one się dowiedzą. Spotkajmy się o 12 przed Grandem, ok?
- Dobrze, zabiorę dziewczyny. Do zobaczenia. - pożegnała się a Nath cmoknął mnie w czoło.
Kiedy wyszedł posprzątałam po śniadaniu. Ale syf.. Nabrudził, ale muszę przyznać, że naleśniki były dobre.
Chodziłam po domu rozpromieniona. Teraz już wiem jakie to uczucie. Jestem zakochana, pierwszy raz w życiu i dobrze mi z tym. Mam chłopaka. Mam mojego FlyBoy'a.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest jaki jest. Krótki.
Komentujcie. ^^
Ahh kocham was.! <3

No i jak tu się nie zakochać.!? <3 !

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 13.

Rano obudziłam się wypoczęta i podekscytowana. Byłam jednak pewna obaw. Nie wiem dlaczego, bo przecież mnie pocałował, a nie całuje się tak po prostu, bez powodu. Bałam się, że zabawi się moimi uczuciami, że to tylko rozpieszczona gwiazda, która myśli, że wszystko jej wolno. Myślałam tak mimo, że pomógł mi, zaprosił mnie na randkę, pocałował... Mnie, zwykłą dziewczynę... Wydawało mi się to tak bardzo nieprawdopodobne... To pewnie tylko sen, i zaraz się obudzę... Nie, nie mogę... Ja chcę być szczęśliwa. Ness weź się w garść... Wszystko będzie dobrze.
Z szafy wyciągnęłam mój ukochany T-Shirt z napisem "That's my bitch" i ciemne jeansy. Ogarnęłam się i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Na dole nie było nikogo, no tak przecież mama jest na wyjeździe w Londynie...
Gdy byłam już na dole i zajrzałam do lodówki okazało się, że niczego tam nie było. A nie, jednak jest mleko, jeszcze tylko płatki śniadaniowe i break fast gotowy. Usiadłam przed telewizorem, latałam po programach, uhhh same nudy, więc włączyłam radio. A tam ku mojemu zaskoczeniu leciał nowy kawałek chłopaków "Chasing The Sun". Odłożyłam płatki, byłam w euforii na myśl o dzisiejszym spotkaniu, więc wstałam zaczęłam tańczyć i śpiewać...
Dobra Ness ogarnij downa i zrób coś, wyjdź gdzieś lepiej, bo rozniesiesz dom. Tak, wiem, że gadam sama do siebie, ale ja nic na to nie poradzę. Tak już mam.
Postanowiłam się przejść do centrum. Nie chciałam iść sama, więc wyciągnęłam Ivy. Miałam jej przecież opowiedzieć o całej sytuacji z Nath'em. Nie zdążyłam nawet zadzwonić, bo Ivy już wybiegła z domu zakładając buty... No tak, przewidziałam to. Ivy zrobiła jebut na trawnik. Ale mniejsza o to. Opowiedziałam jej wszystko w drodze do centrum. Okazało się, że wcale nie jest zazdrosna, tylko cieszy się moim szczęściem. Uff ulżyło mi. Dała mi trochę rad jak mam się zachować, bo ona ma większe doświadczenie jeśli chodzi i chłopaków... Naprawdę teraz kamień spadł mi z serca. Mogę na luzie rozmawiać przy niej o mojej fascynacji. Ahhh postanowiłyśmy, że pójdziemy do nowego sklepu z gadżetami. Znalazłam tam wiele ciekawych rzeczy, które.. Jeny o czym ja wam tu opowiadam. Przejdźmy do sedna sprawy.
Spędziłam z Ivy prawie cały dzień w centrum, biegałyśmy od sklepu do sklepu i robiłyśmy wiochę. Tak, tylko my tak potrafimy.Dobiegała już.. Co!? Już jest prawie 19. O nieee.!
- Ivy, ja nie zdążę się przygotować... Muszę tu zostać i poczekać na Nath'a. Ehhh.. Damy radę. - westchnęłam.
- To ja już się zbieram.! - powiedziała tuląc mnie na pożegnanie. - Pamiętaj, masz zdać mi relację ze spotkania z Twoim chłopakiem.. - powiedziała a ja uderzyłam ją moją torbą.
- To nie jest mój chłopak... - oznajmiłam z przekonaniem. -  Jeszcze.. - dodałam już szepcząc to do siebie.
- Bye kochana. - rzuciła gdy była już na ruchomych schodach.
Poszłam w stronę kina. Byłam na maxa zdenerwowana. Gdy byłam już na miejscu jego jeszcze nie było, więc postanowiłam zobaczyć repertuar filmów. "To tylko sex" o z Justinem Timberlakiem to może być ciekawe... Jest jeszcze.. Ktoś zasłonił mi oczy. Już wiedziałam kto to. Poczułam zapach jego perfum i te dłonie.. ahhh. Mam słabość do męskich dłoni. Tak wiem, jestem dziwna.
- Czy to moje randka? - spytałam udawając niepewność.
Nathan odwrócił mnie i cmoknął w czoło. Uśmiechnęłam się. Wiedziała już, że to będzie wspaniały wieczór.
- No to co wybrałaś już na co pójdziemy?
- Nie mogę się zdecydować...
- "To tylko sex". - oznajmił i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Też o tym myślałam. - powiedziałam i z bananem na twarzy poszliśmy do kasy. A właściwie to ja poszłam do kasy a Mrs. Sykes poszedł po popcorn i picie.
Kiedy byliśmy już na sali rozsiedliśmy się i zaczęły się reklamy. No tak, jak ja to lubię... Zawsze wtedy znika najwięcej popcornu. Dobrze, że FlyBoy o tym pomyślał i kupił największy kubełek.
No w końcu zaczął się film. Ja zawsze oglądam filmy z przejęciem, bardzo wszystko przeżywam.
Na filmie bardzo się uśmialiśmy. W niektórych momentach lądowałam pod ramieniem mojej fascynacji, albo trzymaliśmy się za ręce. Po filmie postanowiliśmy, że pójdziemy na spacer. Była 22. Szliśmy tak przytuleni przez wąskie i oświetlone uliczki Dublina.
- Czekaj Ness.. Muszę Ci coś powiedzieć. - oznajmił poważnym tonem Nathan i usiedliśmy na ławeczce.
- Słucham, mam się bać? - spytałam, byłam trochę przestraszona, nie miałam pojęcia o co mu chodziło.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
No tak.. Lubicie to..urwane zakończenie. ;D
Słaby jest -.-'
Komajcie. ^^
Pozdrówki dla czytających. xo xo <333
Dziękuję #TWFanmily. Kocham.! <333

Ociekasz zajebistością, wiesz.?

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 12.

- Dziewczynki, przepraszam za spóźnienie. Zagadałam się z koleżanką i straciłam poczucie czasu. - tłumaczyła się Jayne.
- Nic nie szkodzi. - powiedziała Amelia.
- Po pierwsze, wiem, że to głupie, ale która z was to Amelia a która Vanessa? - spytała Jayne.
- Ja jestem Nessy. - przedstawiłam się i podałam jej rękę. Jayne przyglądała mi się bardzo dokładnie. Przerwała jej Amelia, która też się przedstawiła.
- Miło mi was... poznać. - oznajmiła nasza rodzicielka.
- Tak to brzmi dość dziwnie z ust naszej matki... - stwierdziłam.
Zapadła niezręczna cisza którą postanowiłam przerwać. Zrobiłam to dosyć bezpośrednio. Jak to miałam w zwyczaju.
- Dlaczego nas zostawiłaś.?
- Yyy... Emm... To... No dobra... Byłam zbyt młoda, głupia i nieodpowiedzialna żeby mieć dzieci. Zrozumcie, byłam w waszym wieku. Postawcie się w mojej sytuacji...
Znów zapadła cisza.
- Zrobiłam to dla waszego dobra. - dodała po chwili.
- Jak to się stało, że jako bliźniaczki zostałyśmy rozdzielone? - głos zabrała Am.
- To już nie była moja decyzja. Tak zadecydował dom adopcyjny do którego was oddałam. - tłumaczyła się Jayne.
- Powiedz nam jeszcze dlaczego zgodziłaś się na to spotkanie? Co chciałaś przez to zyskać? - spytałam zaciekawiona.
- Chcę was bliżej poznać. Chcę wam wynagrodzić moją nieobecność w waszym życiu. Postanowiłam, oczywiście za zgodą waszą i waszych matek, że zabiorę was na jakiś czas do siebie do Londynu... - oznajmiła Mama J.
- I co mamy zostawić to wszystko i tak po prostu z Tobą wyjechać!? - stwierdziła z oburzeniem Amelia.
- Jeśli nie jest to dla was kłopot.. Słuchajcie, wiem, że ta adopcja to był błąd.. ale chce zacząć wszystko od początku...  W końcu jestem waszą matką... Dacie mi taką szansę?
Cisza.. Po raz kolejny...
- Możemy spróbować. - stwierdziłam.
- A Ty co o tym myślisz Am? - dodałam po chwili.
- Ja nie wiem, muszę jeszcze zastanowić przemyśleć to. - mówiła zadumana.
- Dobrze dziewczynki, to wy to przemyślcie i dajcie mi znać. - oznajmiła podając nam wizytówkę. - Ja  niestety muszę już lecieć. Do zobaczenia. - pożegnała się i wyszła.
- Ja chciałabym ją poznać... - zaczęłam, ale Am mi przerwała.
- Wiem dlaczego chcesz pojechać.. Chcesz być bliżej Nathan'a i ja to rozumiem..
- Nie mówimy teraz o nim tylko o Jayne.! - zaprotestowałam.
- No dobrze, ale przyznaj, że zależy Ci na nim. - poleciła Amelia.
- Tak, ale..
- No, i to mi wystarczy. Ja też już chyba podjęłam decyzją.. - oznajmiła moja siostra niepewnie.
- Co postanowiłaś? - spytałam zaciekawiona.
- Nie mogę Cie tam puścić całkiem samą.. Więc..
- Jeeeeeeest. Dziękuję. - oznajmiłam rzucając się jej na szyję.
- Dobra, chodźmy stąd i opowiesz mi jak się miewa sprawa z Panem Grzywaczem. - powiedziała a ja się zaśmiałam.
- Ok, to może wybierzemy się do "Tajemniczego zakątka" na plaży? - zaproponowałam.
- To lecimy.
Kiedy byłyśmy już na miejscu opowiedziałam jej wszystko od początku, jak to się zaczęło. Powiedziałam też, że jutro idę z nim do kina. wiecie co ona na to? Nie wiecie, ale zaraz wam powiem.
- Tylko mi nie mów, że pójdziesz w takich ciuchach.
- Ja nie wiem co wy wszyscy macie do moich  ciuchów. Nath powiedział, że full cap i pasuje. - powiedziałam z dumą.
- Ale jak ubierzesz coś innego to go zaskoczysz. Uwierz mi.
- Myślisz? No dobra, pomyślimy nad tym. - stwierdziłam.
Jeszcze trochę posiedziałyśmy tam, pogadałyśmy i obmyśliłyśmy plan działania na jutrzejszej randce... Randce.. Jany jak to dziwnie brzmi.. JA idę na randkę z Nathan'em Sykes'em. ;O Niesamowite.
No dobra, dosyć tych moich rozmyślań.
Po powrocie do domu zjadłam jogurt, i że była to już późna pora położyłam się do łóżka. Chociaż przez długi czas nie mogłam spać, bo układałam w głowie milion scenariuszy spotkania z moją fascynacją...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra stwierdzam, że odrzucam zasadę komentarzy. Po co ją wgl wprowadziłam!? O.o
Jak chcecie komentujcie, jak nie to nie. ;D
Dziękuję, że po prostu jesteście, i że mam dla kogo pisać. ^^
Macie tu moją "fascynację" jak ja to ujęłam w opowiadaniu. xdd

<3

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 11.

- Nath, co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona.
- Jess wyciągneła mnnie na zakupy... Właśnie! Chodź przedstawię Ci ją. - oznajmił i pociągnął mnie za nadgarstek.
Zobaczyłam blondynkę, która właśnie wychodziła z przymierzalni w sukience w kwiaty.
- I jak wyglądam.? - spytała.
Ja i Nath spojrzeliśmy się na siebie znacząco i skrzywiliśmy się.
- Macie rację, nie pasuje do mnie. - powiedziała i wróciła z powrotem do przymierzalni.
- Za to Tobie pasuje ten full cap. - stwierdził Nath i ściągnął mi go na oczy. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nadal mam go na głowie.
- A wiesz, kupię go. - powiedziałam z przekonaniem..
- Ja też chcę taki! - wykrzykną Nathan i poleciał do półki z czapkami. Założył ją.
- I jak wyglądam? - spytał naśladując przy tym Jess. Zaśmiałam się.
- Czy ja już Ci kiedyś mówiłem, że masz uroczy uśmiech?
- Hmmm... Coś mi się obiło o uszy. - oznajmiłam i znów posłałam mu jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów.
Jessica wyszła właśnie z przymierzalni ubrana w jeansowe szorty i T-shirt z Ciasteczkowym Potworem.
- Jess to jest Vanessa. - przedstawił mnie FlyBoy.
- Aaaa to ta o której mi tyle opowiadałeś... - skwitowała siostra Nath'a a on szturchnął ją w ramię.
- Dobra, dobra ja już nic nie mówię. - stwierdziła - No to gdzie idziemy? - spytała po chwili.
- Ja niestety muszę już iść... - powiedziałam po tym jak spojrzałam na zegarek. Była 16.40.
- A no taaaak... Zapomniałem. Spotkanie. Ale poczekaj chwilę. - oznajmił Nath i gdzieś uciekł. Spojrzałyśmy się na siebie z Jess zdezorientowane.
- Powiedz, ale tak szczerze... Podoba Ci się mój brat? - spytała a mnie kompletnie zamurowało.
- Yyy.. No wiesz, lubię go. Co prawda znamy się dopiero kilka dni, ale myślę, że... - zaczęłam a Jess szturchnęła mnie w ramię i spytała
- Zakochałaś się? 
- Ej, Nath tu idzie. Może trochę ciszej? - upomniałam.
- Ok ok, ale on i tak się dowie. - oznajmiła z szyderczym uśmiechem.
Nathan wrócił i wręczył mi czapkę.
- To dla Ciebie! - oznajmił z uśmiechem. Jeny jaki on ma boski uśmiech.
- Ale, ja nie mogę tego przyjąć... Czekaj zaraz oddam Ci kasę. - powiedziałam sięgając do torby po portfel. Nath mnie zatrzymał.
- Nie ma mowy o oddawaniu! To jest prezent. 
- Ahhh, i znowu mam u Ciebie dług wdzięczności. - stwierdziłam.
- To przyjdzie z czasem. Może nawet jutro, o 19, w kinie, tutaj w centrum. Co Ty na to.? - zaproponował.
- Czy Ty właśnie zaprosiłeś mnie na randkę? - spytałam.
- Hmmm. Tak, bo jakoś jeszcze żadne spotkanie nam nie wyszło. - oznajmił Nathy.
Jessica cały czas stała przy nas i przyglądała się aż w końcu zabrała głos.
- Zgódź się.
- Ok ok. To do jutra. I miło było Cię poznać Jess. Ja lecę, pa! - pożegnałam się i wybiegłam ze sklepu. Wtedy nieoczekiwanie zatrzymał mnie Nathan. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Zapomniałem czegoś. - powiedział.
- Czego? - spytałam.
FlyBoy spojrzał mi głęboko w oczy, wręcz świdrował mnie wzrokiem. W końcu złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Wczułam się, zamknęłam oczy. On wplótł swoje dłonie w moje włosy. Przykleiliśmy się do siebie. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Niestety musiałam to przerwać. Spotkanie. To cholerne spotkanie.
 - Nathan... ja... - zaczęłam po czym spuściłam głowę na dół.
- Tak, wiem... Leć.! Dokończymy jutro! - zawołał gdy byłam już w oddali.
Szłam za wzrokiem spuszczonym na ziemię... Uśmiechałam się pod nosem (bo jestem głupia. xdd) Wtedy wpadłam na kogoś i upadłam.
- Auć! - skrzywiłam się.
- Wszystko widziałyśmy! - krzyknęły jednocześnie Ivy z Amelią.
- Ehhh... Jesteśmy już spóźnione. Możemy pogadać o tym później? - spytałam z błagalną miną.
- No ok, ale ja Ci nie odpuszczę. Pamiętaj! - oznajmiła Ivy.
- Dobra Am.. Gdzie miałyśmy się spotkać? W jakiej restauracji? - spytałam.
- W St. Marie. To tuz za rogiem. Spokojnie, zdążymy. - uspokajała mnie siostra, co mnie zdziwiło, bo była tak jakoś zbyt spokojna.
Kiedy dotarłyśmy przed restaurację, pożegnałyśmy się z Ivy po czym weszłyśmy do środka. Rozglądałyśmy się w poszukiwaniu Jayne jednak tej nie było, więc wybrałyśmy stolik w rogu i rozsiadłyśmy się.
- Jest już prawie w pół do 6. Wystawiła nas. - stwierdziłam i posmutniałam.
- Ej, wcale nie! Własnie tu idzie. - oznajmiła podekscytowanym głosem Am.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem jestem wredna, ale muszę jakoś trochę trzymać was w niepewności. ;D
Pozdrawiam tych którzy to czytają. <3
Dziękuję wam za miłe komentarze.! ^^
#TWPolishFanmily. <3 <3 <3
Next pojawi się w tym tygodniu. Obiecuję. ;D
(Przypominam zasadę 9 komów - nowy. ;D)

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 10.

 Baby come over here,
 I just gotta tell you something something...

Obudził mnie dźwięk budzika. Była 8. Ogarnęłam się. Pogoda nie była zbyt ciekawa. Mam nadzieję, że to nie jest zapowiedzią nieudanego spotkania z moją biologiczną matką. Dobra, Ness przstań wymyślać najgorsze scenariusze. Będzie dobrze. Musi być.
Właśnie schodziłam na dół, a do kuchni zaciągnął mnie znajomy zapach... Mniam.
- Naleśniki!!! - zawołała mama.
- Jeeeest! - dzień zaczyna się wspaniale. Jak na razie.
- Jakie masz plany na dziś? - spytała zaciekawiona matka.
- Yyyyy... Dzisiaj pomagam u Ivy w sklepie, a potem chcemy iść na zakupy. - skłamałam, bo nie chciałam jej mówić, że spotykam się z Jayne. Nie wiem, czy byłaby zadowolona.
- Och, no dobrze. Ja dziś mam wyjazd integracyjny. Będę tydzień w Londynie. Poradziesz sobie tutaj sama?
- Oczywiście, a co z Jasmin? - spytałam, bo miałam się nią zająć w sobotę (dzień koncertu)
- Babcia się nią zajmie, nie musisz się martwić... A co do tego sobotniego koncertu. Długo nad tym myślałam. Możesz iść. Wiem, że bardzo lubisz ten zespół...
- Aaaaaaaaaaaaa.!!! Dziękuję. - krzyknęłam i zaczełam skakać po całej kuchni i piszczeć.
- Ale pod jednym warunkiem... - zaznaczyła kobieta.
- Tak? Jakim? - spytałam z nadzieją, robiąc oczy kota za Shreka.
- Będziesz się dobrze bawić, ale z umiarem... No sex, no drags, no alcohol! - upomniała matka.
- Spokojnie, wszystko z umiarem. Dziekuję Ci mamo! - powiedziałam i rzuciłam się jej na szyję.
- Van...Udusisz... mnie. - wydusiła.
- Nawet nie wiesz jaka jestem teraz szczęśliwa! - oznajmiłam.
- Twoje szczęście to moje szczęście. - stwierdziła z uśmiechem, spojrzała na zegarek i dodała po chwili.
- Ooo... Muszę zacząć się pakować, bo nie zdążę. Aaaa.. Tu masz 500 funtów, starczy?
- Tak. Jesteś wspaniała. - powiedziałam kończąc ostatniego naleśnika.
- Ja lecę do Ivy! - zawołałam, wzięłam torbę i wyszłam.
Tak naprawdę to byłam w drodze do Ameli. Muszę jej powiedzieć, że Jayne chce się spotkać... Jeny to już jest czwartek, jak ten czas szybko leci. Oni już w niedzielę wyjeżdżają... Co ja zrobię bez Natha... Nie chcę go stracić. Ta myśl nie daje mi spokoju.
Byłam przed domem mojej siostry. Zadzwoniłam. Otworzyła pani Cramp (mama Am.)
- Dzień dobry, Jest Amelia? - spytałam.
- Ooo dzień dobry Vanesso. Tak, jest. Wejdź proszę! - zaprosiła mnie do środka. Usiadłam przy stole.
- Zrobię Ci herbatę. - oznajmiła kobieta.
- Nie dziękuję... Gdzie jest Amelia?
- Na górze, bierze prysznic.
- Aha, no to może ja poproszę jednak tą herbatką. - stwierdziłam z uśmiechem.
Czekałam dobre 15 min. Zdążyłam wypić pyszną herbatkę (Jestem maniaczką herbaty.) i pogadać z jej mamą. W końcu zeszłą i poszłyśmy się przejść. Powiedziałam, że Jayne chce się spotkać...
- Nie wiem, czy jestem gotowa na to spotkanie. - powiedziała Amelia niepewnie.
- Spróbujemy. Ona wyraża chcęci. Gdyby tak nie było to wtedy musiałybyśmy się martwić.
- No dobrze, a wiadomo gdzie i kiedy chcę się spotkać? - spytała.
- Właśnie nie wiem, Nath miał mi napisać... - Ooo nie! No cóż już trudno powiedziałam to.
- Ty i Nathan? Oooo jaa! - powiedziała zdumiona.
- Nie, niee. Nie jesteśmy parą jesteśmy tylko.. przyjaciółmi. - oznajmiłam lekko zawstydzona.
- Nie no, rozumiem. - powiedziała w obronnym geście.
W tym momencie poczułam wibracje w kieszeni. To był właśnie sms od Natha.

W "St. Marie Restaurant"  o 17.

- Widzisz, już masz odpowiedź. - oznajmiłam z uśmiechem pokazując jej wiadomosć od Sykes'a.
- No to świetnie. Mi pasuje. - stwierdziała Am.
- Mamy jeszcze 4 godziny. To co.? Może zakupy? - zaproponowałam.
- Jasne, przyda mi się pare nowych ciuchów... W końcu w sobotę jest koncert i... spotkanie z chłopakami. - powiedziała Am z bananem na twarzy.
- Właśnie, wiesz, że mogę jednak iść? Mama mi pozwoliła. - oznajmiłam radośnie.
- No to świetnie, zapowiada się zacna impreza. - spojrzała na mnie znacząco.
- A powiedz mi... Tak szczerze. Nath Ci się podoba.? - spytała zaciekawiona.
- Nie znamy się zbyt dobrze... Chociaż nie ukrywam, że mi się nie podoba, ale nie wiem co do mnie czuje. Dobra! Dośc o mnie! jak tam Twoje sprawy sercowe? - spytałam szyderczo.
- No wiesz, ja jeszcze nigdy nie byłam w takim "prawdziwym" związku. Aktualnie jestem sama. - powiedziała i posmutniała.
- Oj.. Nie martw się! Ja też jeszcze nie miałam chłopaka. Ba, ja w ogóle nie miałam chłopaka. Miłość Cię jeszcze zaskoczy, i to w najmniej oczekiwanym momencie. Zobaczysz! - oznajmiałam szturchając ją w ramię.
- Obyś miała rację... - skwitowała.
Dochodziłyśmy własnie do centrum handlowego. Napisałam do Ivy żeby do nas dołączyła, bo była akurat w pobliżu.
Wparowałayśmy do centrum. Obskoczyłyśmy wszystkie sklepy. Dziewczyny pokupowały pełno ciuchów. Jednak ja nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego... Trafiłam na croppa i pułkę z full cap'ami. Moja plapka od razu się uśmiechnęła. Poleciałam tam. Kiedy tak oglądałam i przymierzałam czapki w pewnym momencie ktoś zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto to.? - powiedział znajomy głos.
Odkryłam moje oczy i odwróciłam się.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem strasznie przeciągam, ale tak jakoś wyszło. ^^
Obiecuję, że w następnym rozdziale opiszę spotkanie bliźnieczek z Jayne. ;D
Zachęcam do komentowania. xxx
To mnie motywuje i zachęca do działania. ;p
Pozdrawiam czytelników. <3

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 9.

- No jak to co? Pójdziemy do niej. Nawet wiem jak załatwić nam spotkanie z nią. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do dziewczyn.
- Jak.? - spytały jednocześnie.
- Mam swoje sposoby... Wiecie co, muszę już iść. Am... napiszę info o spotkaniu z hmm.. "rodzicielką". Dozobaczenia. - powiedziałam i ruszyłam w kierunku domu.
Nie mogą się dowiedzieć, że spotykam się z Nathem... Kiedyś na pewno się dowiedzą, ale jeszcze nie teraz.
Nie chcę ich rozczarować. Chce przeżyć jakąś przygodę, właśnie z Nathanem, bo czuje, że on jest dla mnie kimś więcej niż tylko "przyjacielem" jak to powiedziałam mamie. Tylko nie wiem co on czuje do mnie. Mam nadzieję, że się tego dowiem, muszę do niego zadzwonić w sprawie Jayne.
Kiedy weszłam do domu zobaczylam, że nie ma nikogo. poczułam ulgę. Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbatę. Przebrałam się w wygodne rzeczy, a włosy ułożyłam w niesfornego koka. Spojrzałam w lustro które znajdowało się na korytarzu. Muszę coś z w sobie zmienić. Jestem prawie nie zauważalna. Szara myszka, wyróżniająca się tylko na secenie. Tak mówi na mnie moja BFF. Hmm... co by tu zmienić? Pytałam samą siebie i patrzyłam na moje lustrzane odbicie. Kolor włosów. Tak, pofarbuję włosy na rudy.
Co by tu jeszcze... Wiem.!
( Ale o tym nie teraz. Nie będę was zanudzać. Przejdźmy do tego, że zadzwonię do Pana Sykes'a. )
Rzuciałam się na moją torebkę w której był  telefon. Jak to? 3 nieodebrane połączenia? Jak mogłam tego nie słyszeć. Na dodatek wszystkie od Natha. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hello, Nessy? - odebrał.
- Tak, przepraszam, że nie odebrałam wcześniej, ale.. - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Hallo.? Słabo Cię słyszę.. Oddzwonię później, ok? - powiedział, ale ledwo go zrozumiałam, bo hałaś klubu zagłuszał jego anielski głos.
- Ok. Pa. - pożegnałam się tylko, a on się rozłączył.
No cóż. Muszę poczekać. Usłyszałam dźwięk gwizdka dobiegający z kuchni. Czajnik. Herbata. Poszłam tam, zaparzyłam ją. Usiadłam na oknie i patrzyłam przez szybę jak słońce zakrywają ciemne chmury. Zbierało się na deszcz. Czyli u mnie zbierało się na wspomnienia i rozmyślanie nad moim życiem. Krople powoli spływały po szybie i mimowolnie do moich oczu zaczęły naplywać łzy. Tak bez powodu. Jestem samotna, mam przyjaciółkę, Ivy. Jest niezastąpiona, najlepsza. Naprawdę wiele jej zawdzięczam. Wiele razy odciągnęła mnie od popełnienia największych życiowy błędów, tj. odebranie sobie życia. Tak, dużo razy próbowałam w ten sposób po prostu uciec od problemów, ale od nich nie da się uciec. Je trzeba przezwyciężyć. Ona mnie tego nauczyła. Przez ostatni czas okazało się, ze mam również siostrę, bliźniaczkę na dodatek, a moją mamą jest Jayne Collins, managerka The Wanted. mam także mamę ( opiekunę która mnie adoptowała, ale przez całe moję zycie traktowałam ją jak biologiczną matkę. ) Myślę, że w tej kwesti nic się nie zmieni. Kocham ją. A z Jayne chcę się spotkać, bo mam do niej tyle pytań. Ciekawość. I właściwie to chciałabym ją poznać. Bliżej poznać, bo w końcu mam w sobie część jej. Jest jeszcze ojciec (adopcyjny) Prawie się z nim nie widuję. I mogę powiedzieć, że jest mi obojętny. Nie znam go dobrze. Nie miałam okazji by go poznać, porozmawiać. Ale wcale tego nie chcę, bo mogłoby się to zakończyć rozczarowaniem, a tego nie chcę. Mam już dość rozczarowań w moim życiu chcę w końcu być szczęśliwa. Jeśli chodzi o Nathan'a Sykes'a. Hmm... to równie dziwny temat. Zakochałam się. Tak myślę. Nie wiem co on do mnie czuję. Chcę aby był blisko mnie. Potrzebuję jego obecności, głosu... miłości.
Zbliżała się godzina 23. Byłam juz zmęczona całym tym dniem. Za dużo informacji na raz. Pójdę wziąć prysznic i się położę. Powędrowąłam na górę do mojego pokoiku. Po prysznicu wskoczyłam do łóżka a jak ułożyłam głowę na poduszce nie mogłam zasnąć... Wtedy pod poduszką poczułam wibrację. To sms... Od Natha.

Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz... Wiem, że to może być dla Ciebie zaskoczeniem, ale wiem kto jest Twoją matką.

Szybko odpisałam:

Ja też wiem... Mama mi powiedziała... Tak, dobrze myślisz to Jayne. Ale skąd właściwie wiesz!?

Czekałam na odpowiedź chyba 10 min. Byłam już bardzo zmęczona... Wtedy mój tel zadzwonił.
- Nath? - spytałam trochę zaspanym głosem.
- Tak, to ja... Wiesz, długo dziś rozmawiałem z Jayne i ona opowiedziała mi o swoich przeżyciach z przszlości i o ciąży w wieku 16 lat. I o tym jak musiła oddać Cibei i Twoją siostrę do adopcij.
- No widzisz... Już wszystko wiesz... Mam do Ciebie prośbę... Zapytałabyś ją dyskretnie, czy nie chciałaby się spotkać ze swoimi córkami?
- Nie muszę... Już wszystko jej powiedziałem... Przepraszam, że bez Twojej zgody, ale...
- Nic nie szkodzi... A co powiedziała?
- Chcę się spotkać, nawet jutro jeśli to możliwe.
- Oczywiście!
- Dobrze. Jutro ją spytam kidy i gdzie chce się spotkać i Cię powiadomię.
- Dziękuję.! Jesteś wielki! Niew wiem jak mogę Ci się odwdzięczyć.
- Odwdzięczysz mi się później. Nwet wiem jak.
- Masz coś konkretnego na myśli?
- A zobaczysz... To już niespodzianka. Teraz lepiej się wyśpij, bo jutro czeka Cię wielki dzień.
- Masz rację... Oczy same mi się zamykają. Dobranoc Nath.
- Dobranoc Nessy. - rozłączył się a ja zamknęłam oczy, wtuliłam się w poduszkę i momentalnie zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki refleksyjny i osobisty wyszedł.
Komentujcie. xxx

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 8.

Nathan odprowadził mnie pod same drzwi... Okazało się, że były one zamknięte a ja zapomniałam klucza. No tak..musiałam zadzwonić i zmierzyć się z matką... Nie chciałam tego. No więc zadzwoniłam a Nath stał cały czas przy mnie... Drzwi otworzyła ona.
- Vaness... Martwiłam się! - powiedziała mama i przytuliła mnie.
- Pani córka chciała porozmawiać. - powiedział Syko znacząco.
- A co to za młodzieniec? Nie widziałam go tu nigdy wcześniej... - drążyła opiekunka.
- To Nathan... mój przyjaciel. - oznajmiłam i uśmiechnęłam się do niego.
- Zapraszamy na herbatkę. - powiedziała kobieta zachęcająco.
- Nie chciałbym przeszkadzać, bo teraz macie przed sobą trudną rozmowę, ale może innym razem. - oznajmił chłopak i przytulił mnie.
- Dozobaczenia Nessy. - pożegnał się.
- Do jutra! - powiedziałam i pomachałam mu.
- Mamo... Proszę pani... Opiekunko... Nie wiem jak mam się teraz do Ciebie odnosić. Mam tyle pytań na które mam nadzieję dasz mi odpowiedź.
- Tak, wiem Van... Wejdź.... Porozmawiajmy.
Usiadłam do stołu, a ona zaparzyła mi moją ulubioną herbatkę.
- A Amelia i jej matka już poszły? - spytałam.
- Tak, chwilę po tym jak uciekłaś. - odpowiedziała i mina jej zrzedła.
- Czekam na Twoje pytania. - dodała po chwili.
- Czy, moja biologiczna matka żyje? - spytałam niepewnie.
- Tak, nadal mam z nią kontakt... Mieszka w Londynie.
- A dlaczego mnie oddała? - spytałam w wyrzutem.
- Była młoda... Nie była jeszcze gotowa na macierzyństwo... - oznajmiła a ja poczułam żal.
- A mogę widzieć chociaż jak się nazywa.?
- Tak, twoja matka to Jayne Collins.
- Co!? przecież to nie możliwe... Przepraszam muszę wyjść.
- Ale dlaczego.? Co się stało.? - spytała zdezorientowana opiekunka.
- Wyjaśnię Ci później, a teraz muszę iść. - powiedziałam i pobiegłam na górę do mojego pokoju.
Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Natha... Nie odebrał... No to muszę zadzwonić do Ameli, albo nie pójdę do niej osobiście... Wybiegłam z domu i po drugiej stronie ulicy zobaczyłam Ivy... Ona o niczym nie wie. Podeszłam do niej.
- Mów! - powiedziała stanowczo.
- Tak, jestem adoptowana, co oznacza, że Amelia też. A wiesz co w tym wszystkim jest najbardziej zaskakujące? Mają matką jest menagerka naszgo ulubinego zespołu.- oznajmiłam wyrzucając przy tym wszystkie emocje.
- Co.!? - powiedziała a oczy prawie wypadły jej z oczodołów.
- No, tak samo przed chwilą zareagowałam... No nic... lecę do Ameli żeby jej o tym powiedzieć.
- Iść z Tobą? - spytała BF.
- Pewnie! Będzie mi raźniej.
Po 10 min. byłyśmy przed drzwiami jej domu.
Din - Doń! Otworzyła sama Amelia.
- Cześć! Co ty tu robisz? - spytała trochę zaskoczona.
- Musimy porozmawiać! - stwierdziłam.
- Dobrze, to dajcie mi 5 min. pójdę się ogarnąć.
Kiedy wróciła i tylko wyszłyśmy znaszej dzielnicy opowiedziałam jej wszystko.
Zareagowała tak samo jak ja i Ivy.
- I co teraz zrobimy? - dodała po chwili.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Przpraszam, że taki krótki, ale w najbliższym czasie postaram się dodać kolejny. ^^
Komentujcie. xxx

sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 7.

... - Proszę..Aaa..i tu masz jeszcze zalgłe kieszonkowe..I wiesz co...Chciałam Cię przeprosić, byłam niesprawiedliwa w stosunku do Ciebie.. - zaczęła a mi szczeka opadła do pasa. ...
- Przemyślałam wszystko...Wczoraj odwiedziła mnie nowa sąsiadka...Tak dobrze nam sie rozmawiało, wydaje mi się, że juz ją kiedys widziałam...Ale mniejsza... Okazało się, że jest psychologiem i też ma córkę w twoim wieku. Zaprosiłam je dziś na obiad. - rozgadał się mama. Coś mi się wydaje, że znam tych sąsiadów. Amelia i jej mama. To musze być one, bo nikt inny nie wprowadził się na naszą dzielnicę.
- Ooo..nowi sąsiedzi, to miłe... A teraz pozwól, że pójdę do sklepu.
- Tak, tak..leć! I masz karteczę z produktami. - prześledziłam ją... Wychodzi na to, że będzie pizza! Ahh.. Co jak co, ale gotować to ona umie.

____Market._____

Hmm... żólty ser, pomidory, papryka, ketchup.... Zastanawiałam się jakich produktów jesczze mi brakuje. W pewnym momencie poczułam wibracje w kieszeni i znajomy dźwięk mojego dzwonka "Chasing The Sun"... Dzwonił nieznany numer.
- Tak, słucham! - odebrałam.
- Ness, tu Amelia! - przywitała się moja "nowa" siostra.
- Ooo, muszę Ci coś powiedzić, ale myślę, że chyba już wiesz, że moja mama zaprosiła Ciebie i Twoją mamę do nas na obiad... - oznajmiłam, a ona mi przerwała.
- No właśnie, ja dzwonię w tej sprawie... tak, dziwnie wyszło, nawet nie musiałyśmy się fatygować żeby zorganizować spotkanie... Tylko teraz trochę się boję... - powiedziała zmieszana.
- Ja też, właściwie to nie wiemy czego możemy się spodziewać... Ciekawe jak one nam to wytłumaczą... I która z nas jest... - niedokończyałm, bo język utknął mi w gardle.
- ...adoptowana. No właśnie tego boję się najbardzej. - dokończyła Am.
- Słuchaj ja jestem teraz w sklepie i właśnie stoję przy kasie. Dozobaczenia za jakieś 3 godziny. - pożegałam się.
- Pa. - odpowiedziała krótko.

___ Dom.___

Kiedy wróciłam do domu nakryłam do stołu i usidłam... Byłam tak zestresowana, ze aż było mi niedobrze... Wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek... Mama spojrzała na mnie znacząco i poszłyśmy wpuścić gości.
Mam otworzyła drzwi i myślałam, że jej oczy zaraz wypadną z oczodołów. To samo działo się z mamą Amelii...
- To nie możliwe... - powiedziały nasz matki jednocześnie.
- Może nam to wytłumaczycie!? - nakazała Amelia.
Wejdźcie do środka, porozmawiamy na neutralnym gruncie... - zaproponowałą moja matka, chociaż już właściwie nie byłam pewna, czy nią jest.
Matki coś szeptały, a potem poinformowały nas, że muszą najpierw same porozmawiać...
- To może ja z Amelią w tym czasie pójdziemy się przejść... - zaproponowłam, ale Am mi przerwała.
- Nie! Ja chcę wiedzieć tu i teraz, co tu jest garne.! - mówiła znerwicowana.
- Amelio..wiesz, że bardzo Cię kocham... Jesteś moją córką... Wiedziałam to od momentu kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłam... - mówiła mama mojej siostry.
- Powiedz to, bo nie mam już siły... - nakazała Am zmarnowanym tonem.
- Tak, aj i ojciec adoptowaliśmy Cię kiedy byłaś jeszcze niemowlęciem, ale to nie zmienia faktu, że kochamy Cię jak własną córkę...
- Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu!? I to znaczy... - Amelia spojrzała na mnie znacząco.
- ...to znaczy, że ja też jestem adoptowana... - skończyłam i spojrzałam w oczy mojej opiekunki... po policzku spłynęła mi łza...
- Jak mogłaś? - wyszeptałam tylko i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami.

Biegłam przed siebie za łzami w oczach... Setki myśli przebiegały mi teraz przez głowę... Dlaczego mi nie powiedziała? Czy myślała, że nigdy się nie dowiem? Co mam teraz zrobić? Jak się zachowywać?... Komu mam ufać?
Nawet nie wiem w którym momencie znalazłam się na plaży w "Tajemniczym zakątku"...
Usiadłam w cieniu pod drzewem, z torby wyciągnęłam ipoda i włączam moją ulubioną piosenkę... Zamknęłam oczy... Ucieczka w mój świat... świat muzyki to jedyna droga do spokoju...
W pewnym momencie poczułam, że ktoś stuka mnie w ramię... Otworzyłam oczy, ku mojemu zdziwieniu był to Nathan. Łzy cały czas spływały mi po policzkach. Wytarłam je, bo nie chciałam żeby widział, że płakałam... Niestety zrobiłam to za późno.
- Płakałaś? Co się stało? - spytał troskliwie.
- Nie, coś mi wpadło do oka... - powiedziałam i wymusiłam uśmiech
- Nie oszukasz mnie... Przecież widzę, że coś się stało.
- Ehhh... Po prostu...Wszystko się pieprzy! - oznajmiłam i schowałam głowę w kolanach.
- Nessy... Spójrz na mnie... - posłuchałam go i spojrzałam mu prosto w oczy. - A teraz opowiedz mi co się stało, może będę mógł jakoś pomóc.
Zgodziłam sie i opowiadziałam wszystko... Nie obyło się bez łez... Nath przytulał mnie, pocieszał i długo rozmawialiśmy.
- Muszę odnależć moją biologiczną matkę.. - powiedziałam z nutką nadzieji, że ona.. żyje.
- Odszukamy ją.. Ja ci w tym pomogę. - oznajmił i oślepiła mnie biel jego zębów.
- Dziękuję... - oznajmiłam i przytuliłam a on pocałował mnie w czoło.
- Chyba musze już iść... - powiedziałam pokazując mu telefon z 8 nieodebranymi połączeniami, 5 od mamy i  3 od Ivy... - nie mam ochoty iść do domu... Najchętniej od zaraz pojechałabym na poszukiwania mojej matki... Mam do niej tyle pytań...
- Chodź, odprowadzę Cię do domu... Porozmawiaj spokojnie z Twoją mamą, wypytaj się, a potem zobaczymy. - radził Mrs. Sykes.
- Dziękuję... - jeszcze raz wyszeptałam i poszlismy do domu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest rozdział.. No koment. -,-
Ale wy komentujcie.! ^^
Jak się podobał ?. ;D
Pozdrawamiam starych i tych nowy czytelników. ;***
PolishTWfanmily. <3 Kocham was ludziska.! <3

piątek, 25 maja 2012

Rozdział 6.

Nath miał na sobie swój ulubiony full cap, biały T-Shirt z nadrukiem i jeansy, a na szyji wisiały jego wisory. Był ubrany zwyczajnie, codziennie jednak coś rzuciło mi się w oczy.. Czy to.. tatuaż!? Spytałam samą siebie.. Tak.. to był tatuaż...napis na nadgarstku... Przeczytałam "Work hard, inspire & be inspired." To jego motto. Piękne i prawdziwe. A mój tatuaż/motto to "My dreams are my wings." . Stałam jak wryta nic nie mówiąc... W końcu on przerwał tą niezręczną ciszę.
- To może pójdziemy do parku? - zaproponował chłopak.
- Park? Świetny pomysł, ale to chyba ja powinnam Cię oprowadzić po okolicy... Znam to miasto jak własną kieszeń... A ty.. jesteś z Gloucester o ile mi wiadomo...
- Tak, to moje rodzinne miasto, tam się urodziłem i wychowałem, ale Dublin też znam dość dobrze... Mieszka tu moja starsza siostra Jess (nagięłam fakty, a co tam.xdd ;p)
- Ooo..Nawet nie wiedziałam... - stwierdziłam zdziwiona.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz, ale jak chcesz to mogę Ci coś o mnie opowiedzieć. - zaproponował Nathan nieśmiało.
- Zrobimy wymianę informacji? - zaproponowałam.
- No to ja zacznę: Nathan James Sykes, 18 lat... - jego opowieść przerwał dźwięk mojego dzwonka. To Ivy...Musiałam odebrać, bo pewnie odczytała mój liścik. Odeszłam na chwilę on Natha.
- Gdzie jesteś.!? - wręcz krzyknęła BF do słuchawki.
- Na spacerze w parku... Musiałam przewietrzyć głowę. - tłumaczyłam się.
- Idę po Ciebie..Już wyszłam z domu. - oznajmiła.
- Nie musisz.. - nie dała mi dokończyć..Rozłączyła sie.
- Ja muszę już iść.. - powiedziałam tylko w pośpiechu i uciekłam w stronę domu.
Pobiegłam kawałek, ale potem zwolniłam i poczułam wibracje w kiszeni. To był sms od Natha.


Dlaczego tak szybko zniknęłaś? Zrobiłem coś nie tak? Mam nadzieję, że przy następnym spotkaniu mi nie uciekniesz. ;D


Awww. Chyba naprawdę mu zależy... Nie mogę tego zepsuć. Po chwili zastanowienia odpisałam.



Przepraszam, że tak uciekłam, ale naprawdę musiałam już iść... Następne spotkanie? Bardzo chętnie. Aaa i postaram się nie uciec. ^^


Gdy wysłałam smsa zauważyłam Ivy... już wiedziałam, że będzie mi prawić kazanie..tak my to lubiłyśmy... Wzajemne kazania..to już jest tradycja w naszej przyjaźni.

- Dziewczyno, zwariowałaś? Ciemno, wszędzie..Sama..na spacer... w nocy? Co się stało? - spytała..nie powiem jej prawdy..nie może się dowiedzieć, że ja i Nathan...
- Bo ja..boję się tej jutrzejszej rozmowy..Z rodzicami moimi i Amelii.. A co jeśli..? - powiedziałam i w moich oczach pojawiły się łzy. Przyjaciółka przytuliła mnie..
- Nie myśl o tym teraz..Chodźmy do domu..Wyśpisz się... Jutro wszystko się wyjaśni..Będzie co będzie.. - pocieszła mnie.
- Masz rację... - stwierdziłam i poszłyśmy do domu. Walnęłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam...

Rano obudziłam się ok. godziny 10.00. Zebrałam swoje rzeczy...Ogarnęłam się..Podziękowałam za gościnę i wróciłam do domu..Nie widziałam sensu w ukrywaniu się.. Przed własną matką...
Kiedy przekroczyłam próg domu mama z kuchni zawołała:
- Jak się spało u Ivy? - spytała dziwnie miła... Co się jej stało? Może dostała podwyżkę.
- A bardzo dobrze. - onajmiłam otwierając lodówkę.
Nic tam nie było...Zupełnie nic..tofu..bleee...Muszę zrobić zakupy..
- Mamo dasz mi kasę ? Pójdę zrobić zakupy, bo lodówka jest pusta.
- Proszę..Aaa. i masz tu jeszcze zaległe kieszonkowe...I wiesz co... Chciałam Cię przeprosić, byłam niesprawiedliwa w stosunku do Ciebie.. - zaczęła a mi szczęka opadła do pasa.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem..Dawno nie dodawałam, ale brak czasu, nauka i tak w kółko.. -,-
Jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze czyta to coś...
Kolejny dodam, za niedługo.. mam nadzieję...
Pozdrawiam czytelników. ^^

                                                                                                                                         Nessy. xxx

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 5.

Fanki śpiewały razem z zespołem... Chłopcy byli wspaniali zresztą jak zawsze... Właśnie zapowiedzieli, że zaśpiewają Heart Vacancy i wybiorą z tłumu 5 dziewczyn... Nathan szedł właśnie w moim kierunku... Moje serce zaczęło szaleć, nie mogłam nad tym zapanować.. Był już tak bliskio mnie i wtedy pociągnął Ivy za rękę... Ona była wniebowzięta, a ja trochę smutna, bo to nie ja byłam jego wybranką...
- Nie martw się, następnym razem wybierze Ciebie. - pocieszała mnie moja 'nowa' siostra.
- Ehhh..No, ale nie wiem, czy jeszcze będzie taka okazja. - westchnęłam i spojrzałam na Nathana. Jego uśmiech jest zabójczy.
Wtedy on też wlepił we mnie te swoje zacne paczadełka. A ja czułam, że się zarumieniłam, więc tylko spuściłam głowę na dół.
Kiedy chłopcy skończyli koncert wszyscy porozchodzili się do domów. Zostałyśmy tylko ja, Ivy i Amelia. James przedstawił nas chłopakom.
- Dziewczyny, świetna impreza! - pogratulowali nam chłopcy. Ja cały czas wlepiałam moje ślepia w Nathana.
Tak wiem, że to dziwne, ale nie mogłam się powstrzymać.
- Dzięki! My chciałyśmy się wybrać na wasz koncert, tutaj w Dublinie, ale wy sami do nas przyszliście, to miłe z waszej strony. - powiedziała Ivy, bo ja nie byłam w stanie, aby wydusić z siebie słowa.
- A na ten koncert to będziecie miały wejściówki dla vipów. - powiedził Nathan i puścił do mnie oczko. CO.!? On właśnie puścił do mnie oczko.!? Nie no, nie może być.!
- Ooo. Serio!? Dziękujemy! - powiedziłam z uśmiechem nr. 38.
- Teraz my już musimy iść. - stwierdzili chłopcy. Wtedy gdy wychodzili Nath podał mi rękę a w mojej została jakaś karteczk:


Twój uśmiech jest uroczy. Napisz... 987654321. N


Awww..to takie słodkie. Pomyślałam, i zerknęłam na Natha, gdy już wsiadali do vana. I się rozmarzyłam.

- Ej, o czym tak myślisz!? - spytał Ivy.
- Ja? O niczym, fajnie było, co nie? - spytałam ukrywając karteczkę z numerem. Nie chciałam żeby BF się dowiedziała, bo byłaby zazdrosna. Nie musi przecież wszystkiego wiedzić.
- Dobra dziewczyny, ja już się zbieram do domu... Ness pamiętaj, że jutro będziemy gadać z rodzicami. - przypomniała mi siostra.
- Tak tak, pamiętam, bliźniaku! - powiedziałam i zaśmiałyśmy się.
Pomachała nam jeszcze na pożegnanie. Usiadłam, i westchnęłam.

- Dzień pełen wrażeń, co nie? - spytała Ivy.
- Tak... I nie wiem, jak mam się teraz zachowywać w domu.. Co powiedzieć mamie, czy spytać w prost, czy jestem odoptowana, czy ona oddała swoje drugie dziecko do adopcji... Chyba zanocuję w garażu... Pomyślę jak to rozegrać... - mówiłam, ale przyjaciółka mi przerwała.
- Nie-e, nie będziesz nocować w garażu! Olszalałaś? Zostaniesz na noc u mnie, na tylke dni ile będziesz chciała.
- Ale..
- Bez dyskusji!
- Jeny, mówisz jak moja mama.. - stwierdziłam i sztuchnęłam ją w ramię.
- No chodź, już jest późno... To był męczący dzień. - powiedziała i pociągnęłą mnie za rękę. 
Pani Foster bardzo chętnie zgodziła się żebym przenocowała. Przedstawiłyśmy jej cała sytuację. Była zszokowana, zupełnie tak jak ja przed kilkoma godzinami.
- Ale myślisz, że to ty jesteś adoptowana? - spytała mama mojej BF.
- No właśnie nie wiem, Amelia też nie wie. - westchnęłam.
- Dobrze dziewczynki idźcie już spać. Jutro też jest dzień! - powiedziła pani Foster i przytuliła nas mówiąc: Dobranoc Marzycielki.
Poszłyśmy na górę, do pokoju Ivy. Był dosyć duży a ściany były całe w plakatach TW. Lubiłam u niej nocować. Niestety nie mogłam jej zapraszać do mnie, bo moja mama w każdej chwili mogła wybuchnąć,  taka jest jej jej choroba, nieprzewidywalna i niestety też nieobilczalna. Ja wolałam nie ryzykować...
Leżałam właśnie i czekałam aż łażienka się zwolni... Postanowiłam, że napiszę do Natha... Chociaz może lepiej nie... Nie będę się narzucać, bo go do siebie zrażę... Ale w końcu to on dał mmi numer.. To chyba znaczy, że mu zależy.. A dobra, raz kozia śmierć... Piszę!



Hej, Tu Nessa! Co tam?



N: Cieszę się, że napisałaś. Chłopaki właśnie urządzili sobie popijawę... Coraz mniej mi się to podoba... Masz może ochotę na spacer?



J: Spacer!? Przecież jest już po 23. A ja jestem u Ivy na noc... A chętnie bym poszła...


N: No to uciekaj oknem! Za 15 min. jestem pod jej domem.


J: Jesteś szalony! No dobra, jakoś się wymknę.


Ten plan był szalony. Dobrze, że Ivy miała przy swoim balkonie drabinę. Napisałam kartkę dla mojej BF:



Jestem na spacerze. Wrócę późno, albo po prostu wrócę do domu. Twoja Nessy. xxx


Wydostałam się z jej domu, a na ulicy czekał na mnie Nathan Sykes, który zaprosił mnie na spacer. To jest sen, ale nie szczypcie mnie, bo nie mam zamiaru się budzić!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótkawy, nudy...tradycyjnie.. -,-
Z dedykiem dla Kini ;* i Sierry <333 i dla reszty #TWfanmily. ^^
Kolejny rozdział pojawi się gdzieś w okolicach 19 maja. ; /
Zawieszka jest konieczna, bo mam wycieczkę...
Komentujcie! ^^
Wasza Nessy.! xxx

środa, 2 maja 2012

Rozdział 4.

Ciuchy fruwały po całym pokoju. Nie mogłyśmy znaleźć nic odpowiedniego.
- Mam! - krzyknęła Ivy spod sterty ubrań. Pokazała mi sukienkę w drobne kwiatki i jasną wycierana katanę...
- A do tego te koturny z kwiatem. - zaproponowałam.
- Taraz trzeba znaleźć coś dla Ciebie. - powiedziała BF.
- Tylko żadnych sukienek! - zaprotestowałam.
- Ale mam taką śliczną.. No proszę chociaż przymierz! - prosiła Ivy robiąc oczy kota za Shreka.
- Ivy! Ja nie lubię sukienek, czuję się wtedy taka..taka...goła! - wydukałam.
- No ok, noś sobie te twoje podarte jeansy, T-Shirty, full cap, a potem narzekaj, że żaden chłopak na Ciebie nie spojrzy. - skwitowała przyjaciółka.
- Ale... Oj tam.! Ja się nie bedę zmieniać dla chłopaka. On ma mnie zaakceptować taką jaka jestem. - wręcz krzyknęłam.
- No dobra, dobra..Nie złość się...Chciałam tylko pomóc. - tłumaczyła się.
- Ale i tak ubieram coś w moim stylu. - oznajmiłam i pokazałam jej język.
Wtedy Ivy poszła się przebrać, a ja znalazłam właśnie to czego szukałam..Mój styl...Również przebrałam się w wybrane ciuchy.
- A teraz czas na makijaż! - zawołała BF.
- O nieee.! Wiesz, że ja nie lubię sie malować, wyglądam wtedy jak klaun. - powiedziałąm oburzona.
- No proszę Cię... Tylko taki delikatny...  - prosiła.
- Ok, ok.. Niech Ci będzie. - zgodziłam się a ona aż podskoczyła z radości.
Po 10 min.
- Skończyłam. - stwierdziła zadowolona Ivy.
- Daj mi lusterko.! - nakazałam.
- Ooo.. nie jest źle! - byłam pozytwnie zaskoczona efektem.
Wybiła godzina 18.30. Trzeba było się zbierać... Pożegnałyśmy się z mamą Ivy.
- Bawcie się dobrze dziewczynki! - krzyknęła pani Foster z kuchni.
- Na pewno będziemy. - stwierdziłyśmy zgodnie.
Kiedy byłyśmy już na miejscu zobaczyłyśmy przed garażem wesoło śpiewających i czekających na otwarcie imprezowiczów... Było ich więcej niż się spodziewaliśmy, ale im więcej tym lepiej...
Otworzyłyśmy garaż i wpuściłyśmy gości. W tłumie znaleźliśmy Mii i James'a.
- Ale, jesteś pewny, że oni tu przyjdą? - spytałam, aby się upewnić.
- Obiecali, więc będą! - stwierdził Jam przytulając Ivy.
- Chodźcie, zaśpiewamy pierwszy kawałek! - Ivy pociągnęła mnie i Mii.
Wybrałyśmy Call me maybe - Carly Rea Jepsen.

"Hey, I just met you, and this is crazy,
  but here's my number, so call me, maybe? ..."

Biba sie rozkręciła... Znajomi i nieznajomi podchodzili kolejno, by zaśpiewać swoje ulubione piosenki. Stwierdziłam, że pójdę do stolika żeby napić się ponczu. Wtedy ktoś popukał mnie w ramię a ja wylałam cały kubek na moją bluzę...
- Masz coś z głową.? - sptyałam zbulwersowana jakieś gościówy z kapturze i okularach przeciwsłonecznych, więc nie mogłam stwierdzić kto to jest.
- Przepraszam. A teraz chodź ze mną, bo musimy porozmawiać... - szepnęła i pociągnęła mnie ze sobą.
- Czekaj! Gdzie mnie ciągniesz.!? Kim jesteś.!? - krzyczałam, ale ona dalej ciągęła mnie i milczała, a ja nie mogłam sie wyswobodzić z jej uścisku.
Zaciąnęła mnie za garaż... Było ciemno, nie widziłam nikogo w poblizu i szczerze mówią trochę się bałam.
Spojrzałam na nieznajomą pytająco.
- Co ode mnie chcesz!?
Ona zdjęła okulary i ściągnęła kaptur... To co zobaczyłam było niedoopisania...czy to moje lustrzane odbicie!? Nie odezwałam się, bo mnie kompletnie zatkało.
- Jak się pewnie domyślasz jesteśmy bliźniaczkami. - skwitowała.
- Ale jak to, przecież ja jestem jedynaczką...To jest niemożliwe. - mówiłam z niedowierzaniem.
- Ja też nie mogłam w to uwierzyć, ale jak się tu przeprowadziłam i Cię zobaczyłam to stwierdziłam, że muszę z Tobą porozmawiać, a przede wszystkim wyjaśnić całą sytuację z naszymi rodzicami. - mówiła....moja siostra...jeny ja mam siostrę.
- No zgadzam się...A tak w ogóle to jak się nazywasz?
- Ooo..nie przedstawiłam się..Jestem Amelia. A ty?
- Vanessa, miło mi Cię poznać... siostro! - powiedziałam i uśmiechnęłyśmy.
Wtedy przyleciła do nas Ivy..
- OMG! WTF!? - mówiła BF i paczadła prawie wypadły jej z paczadołków.
- No co.!? - spytałyśmy jednocześnie i wybuchłyśmy śmiechem.
- To jest moja siostra Amelia! A to moja BF Ivy. Poznajcie się.
Ivy nadal była w ciążkim szoku..
-Ale jak to.? Nie mówiłaś mi, że masz siostrę, bliźniaczkę na dodatek! - skarżyła się przyjaciółka.
- Ohhh, gdybym to wiedziała. Też jestem w szkou.!
- No dobra! Wierzę, ale chciała Ci powiedzieć, że chłopaki z The Wanted właśnie przyszli!  - oznajmiła podekscytowana.
- The Wanted! Ja ich kocham! - krzyknęła Amelia.
- My też. Dlatego chodźmy już, bo jeszcze nam zwieją. - stwierdziłam.
Weszłyśmy do garażu i zobaczyłyśmy tłum fanek oblegających naszych idoli. Nie chciały się od nich odkleić.
Wtedy James zawołał do fanek.
- Chcecie koncertu?
- Taaaak.!!!!!!!!!! - krzyczały wszystkie dziewczyny.
James zrobił chłopakom trochę miejsca. Wtedy jedna z fanek rzuciła się na Jaya. Zaraz, zaraz to chyba była Kaya z mojej klasy...Jeden z ochroniarzy odkleił ją od niego. I chłopcy zaczęli śpiewać ich największy jak na razie hit Glad You Came.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział dedykuję N.I.M. <333
Komentujcie.! ^^

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 3.

Sobota.
Po nieprzespanej nocy wstałam, ogarnęłąm się i ubrałam podarte jeansy i kolorowy T-Shirt z Muppetami.
Zeszłam do kuchni, na szczęście mama była już w pracy, a tata dziś wyjechał w delegację. Przez to zamieszanie nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać. Szybko zrobiłam sobię miskę płatków śniadaniowych...W torbę spakowałam ciuchy na przebranie, portfel, tel i ipod... Napisałam kartkę do mamy:

Dziś wrócę później. Mam karaoke! Ness. xxx


Wybiegłam z domu prosto do Ivy.

Din - don!
- Dzień dobry pani Foster! Czy jest Ivy? - przywitałam się i spytałam.
- Witam Cię Nessy! Spóźniłaś się, bo jakieś 15 min temu poszła do garażu przygotować sprzęt na waszą dzisiejszą imprezę. - oznajmiła uprzejmie mama mojej BF.
- Aha, dobrze..To ja lecę! Miłego dnia życzę! - powiedziałam już w biegu.
Chciałabym mieć taką mamę... Nie mogę powiedzieć, że mojej nie kocham, ale męczy już mnie ta jej choroba... Taty prawie nie mam w domu, jest w ciągłych rozjazdach...Wtedy mama wyżywa się na mnie... Depresja... Czasami mam ochotę po prostu uciec... Z dala od problemów... W jakieś bezpieczne i spokojne miejsce... W takich momentach pomaga mi śpiewanie i pisanie tekstów... To daje mi ukojenie i satysfakcję...
Byłam już przy garażu i widziałam jak Ivy grzebie coś przy głośniku...
- Coś się stało.? - spytałam.
- Jaden z nich nie działa, ale już zadzwoniłam po James'a, on się trochę na tym zna... - oznajmiła.
- No to dobrze...Mam do Ciebie pytanko zakochańcu...Czy wy oficjalnie jesteście parą?
- Yyyyy..No jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu. - stwierdziła Ivy i puściła mi oko, a ja tylko pokręciłam głową... Wtedy w oddali zobaczyłam biegnącą w naszą stronę Mii...
- Patrz! Mii tu biegnie... Co ona tu robi przecież jest dopiero 13.?
- Dziewczyny, dziewczyny! Nie zgadniecie kogo dziś widziałam jak byłam na zakupach w centrum... - mówiła zdyszana i  podekscytowana Mii.
Spojrzałam na Ivy porozumiewawczo.
- Nie, nie mamy pojęcia...Mów!
- Chłopaków z The Wanted! - powiedziała z bananem na twarzy.
- Aaaaaaaaaa.! - zaczęłyśmy piszczeć.
- Ale co oni tutaj robią!? Przecież koncert mają dopiero za tydzień... - stwierdziłam.
- Wiedziałam, że o to zapytasz...A więc śledziałm ich przez jakiś czas i wywnioskowałam, że przyjachali tu na "paaartyy haard" i tak po prostu w odwiedziny do rodzinnych stron Sivy...Były z nimi Nareesha, Kalsey i Michelle...
- A Nathan.? Był sam.? - spytała Ivy z nadzieją.
- Tak i Jay też..Forever alone...A no i potem dołączyli do nich Jayne i James. - oznajmiła a oczy mi zabłysły i spojrzałam na Ivy.
- Aaaa..To dlatego jeszcze go nie ma. - wywnioskowała Ivy.
- Nie rozumiesz.!? Dzwoń szybko do James'a i pytaj się gdzie jest i czy, mógłby nas zapoznać z chłopakami. - rzuciłam propozyję.
- Aaaaa.. No tak.! - skumała wreszcie Ivy.
Gadała z James'em jakieś 15 min. za garażem. W końcu przyszła ze zmarnowaną miną...
- I co.!? Nie możemy się z nimi spotkać... - stwierdziłam i posmutniałam.
- Nie teraz, ale.. - urwała Ivy żeby zbudować napięcie.
- Nie wkurzaj mnie! Mów! - nakazałam.
- Ale możliwe, że przyjdą na dzisiejsze karaoke! - oznajmiła wreszcie i  rzuciła mi się na szyję.
Gdy to powiedziała moje serce zaczęło bić szybciej i myślałam, że zaraz mi wyskoczy z klatki piersiowej.
To jest niesamowite..
- Musimy się przygotować...Nie wiem... Makijaż, ciuchy.. No i trzeba się rozśpiewać.. - zaczęłam nawijać jak nakręcona.
- To ja lecę do domu..Przygotuję się i będę tu przed 19... Dozobaczenia! - pożegnała się Mii i pobiegła..
_ Oł je, oł je, Oł je... - razem z Ivy zaczęłyśmy tańczyć taniec radości...
Potem pobiegłyśmy do jej domu, aby przygotować się na spotkanie z naszymi idolami...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
No koment. -,-
Dedyk dla wszystkich, których zraniłam...

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 2.

James'em widząc, że jesteśmy trochę zmartwione brakiem kasy, powiedział, że może nam załatwić bilety po cenie promocyjnej, a nawet wejście za kulisy dla vipów.
- Co.!? Ale jak to.!? Ty ich znasz.!? - posypały się pytania.
- Bo moja ciocia to Jayne Collins... ich menagerka...- oznajmił a na naszych twarzach od razu pojawił się uśmiech.
Zaczęłyśmy piszczeć i przytulać się na zmianę, aż Ivy w końcu rzuciła się James'owi na szyję i pocałowała go, a on odwzajemnił pocałunek...
- Yhymm.. - wtrąciłyśmy się z Mii.
W końcu odkleili się od siebie.
- O matko.! To już 20.!? Matka mnie zabije, miałam odebrać kuzynkę z przedszkola! - oznajmiłam i pociągnęłam Ivy ze sobą i w pośpiechu wykrzyknęłyśmy tylko krótkie: Pa!
Pedałowałyśmy co sił w nogach, a gdy już bylyśmy na miejscu, po cichu wdrapałam sie przez drabinę na balkon do mojego pokoju, żeby uniknąć kazania mojej mamy.
Ivy poszła do siebie, uzgodniłyśmy, że jutrzejsze karaoke zrobimy o 19.
Ja wbiłam szybko na lapka, że by dodać posta o godzinie karaoke... Wtedy ktoś zapukał do drzwi...Szybka zamknęłam laptopa, zgasiłam światło i wskoczyłam do łózka udając, że śpię...
- Vanesso! Otwieraj te cholerne drzwi! Wiem, że jeszcze nie śpisz! Zaraz sobie porozmawiamy.! - krzyczała mam dobijając się do drzwi, więc nie pozostało i nic innego jak otworzyć drzwi i wysłuchac jej kazania.
- Mówiłam Ci już ze 100 razy: Odbierz Jasmin z przedszkola! Ale ty niee! Jak zwykle miałaś coś ważniejszego do roboty! ja musiałam zerwać się z pracy, bo dzwoniła do mnie przedszkolanka. Szef się wkurzył, że wychodzę i powiedział, że obetnie mi z pensji.!
- Ale ja musiałam jakoś zarobić na ten bilet...- tłumaczyłam się.
- Zawieszam Ci kieszonkowe do odwołania! Aha i nie pójdziesz na żaden koncert! Zrozumiano.!? - powiedziała matka kategorycznie.
- Nie możesz mi tego zrobić! - krzyknęłam ze łzami w oczach i pobiegłam do łazienki trzaskając drzwiami.
- Bez dyskusji! Decyzję już podjęłam. W następną sobotę zajmiesz się Jasmin. - oznajmiła mama i zeszła na dół.
Siedziałam w łazience i rozryczałam się na dobre... Zadzwoniłam do domu Ivy i przekazałam jej tą koszmarną wiadomość.
- Nie płacz..Wymyślimy coś! - pocieszała mnie.
- Tak.!? Ciekawe co.? - mówiłam połykając łzy.
- Jeszcze nie wiem, ale mamy cały tydzień! Dziś jest piątek...Tylko mi nie mów, że jutro na karaoke tez Cię nie będzie.!
- Będę! Muszę być! W końcu jesteśmy gospodarzami imprezy...
-Będzie dobrze! Trzymaj się.! Ja musze już kończyć.. Dobranoc! - pożegnała się Ivy.
- Dobranoc... - mówiłam wycierając łzy.
Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka, ale nie mogłam zasnąć...Patrzyłam tylko tępo w sufit słuchając "Warzone"...
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótki, bo nie było 7 komentów.! ;p xdd
Hmmm...jak się podoba? ;>
Dla kochanej #TWfanmily.! <333

Rozdział 1.

Siedząc na plaży rozmyślam nad moim życiem...Wiecie co.? Lubię to! Czasem robię to zbyt często...Zbyt często marzę... A wiecie o czym marzę? No pewnie, że nie wiecie! Nawet nie znacie mojego imienia...No więc może zacznę od początku...
Nazywam się Vanessa Pearl, mam niespełna 17 lat. Tak wiem głupi wiek. Razem moją BF Ivy Foster uczęszczamy (szczamy.xdd) do jednego z najbardziej zakręconych liceów w Dublinie, a mianowicie do
Green Hill High School. Z Ivy przyjaźnimy się od niepamiętnych czasów, a właściwie to od pamiętnych, bo jakby to było dziś pamiętam, że ktoś zawsze podbierał mi zabawki kiedy nie patrzyłam. Zostało jej to do dziś, tylko, że teraz to nie są zabawki, ale kometyki i ciuchy... No dobra, żeby nie było, że to ona jest tutaj czarnym charakterem to powiem, że ja też jej coś czasem zabiorę...
Oby dwie jesteśmy jedynaczkami, ale uważamy się za siostry... Jesteśmy sąsiadkami z naprzeciwka. Każdy w naszej dzielnicy zna nas z naszych słynnych imprez karaoke, które organizujemy w każdą sobotę w opuszczonym garażu. Zapraszmy wtedy wszystkich znajomych. Dobrze, że nasi sąsiedzi są spoko i nie dzwonią po policję...tak często. Nasze imprezy są dla funu, lae my mierzymy wyżej..Kiedyś chciałybyśmy podbić rynek muzyczny. Mówimy wtedy, że nasz ulubiony zespół (boysband) The Wanted robiłby nam jako support na koncertach...Ohhh oni sa boscy..Ja i Ivy skrycie podkochujemy się w najmłodszym członku (skojarzenia...xddd) zespołu Nathanie...
A właśnie a propos TW....Za tydzień mają przyjechać do Dublina...Mamy zamiar wybrać się na ich koncert, ale brakuje nam kasy na bilety...Na szczęście mamy pracę na weekend...Roznoszenie gazet. Trochę męczące przy tym upale, ale czego się nie robi dla The Wanted...
Ok, myślę, że przybliżyłam wam w skrócie moją historię, a teraz wróćmy do rzeczywistości...


Siedzę na plaży w naszym "Tajemniczym Zakątku" i czekam na Ivy...Coś długo jej nie ma, a mamy omówić plan działania roznoszenia tych cholernych gazet...O właśnie jedzie...
- Ivy! Co tak długo!? 10 min. rozumiem, ale pół godziny!? Mogłaś chociaż zadzwonić! - zaczęłąm prawić kazanie młodszej ode mnie o tydzień przyjaciółce.
- No sorry, ale mama mnie zatrzymała. Musiałam jej pomóc rozładować towar do spożywczaka (Jej mama prowadzi mały sklepik w centrum Dublina.) - mówiła jeszcze dysząc.
- Dobra, ale mogłaś chociaż zadzwonić, to bym przyszła i Ci pomogła.
- Mama zabrał mi telefon..Zapomniałaś już?
- Aha..No tak..Musiałaś tyle pisać z tym James'em?
- Bo ja się chyba zakochałam... - wyznała sis
- Matko..Dobra skończmy temat...Przejdźmy do biznesu...Zaplanowałam, że zaczniemy rozwozić od strony wybrzeża i skończymy w centrum, ale rozdzilimy się... Bierz swój przydział gazet i ruszamy... Spotkamy się przy szkole, zgoda?
- Spoczito. - odpowiedziała i odjechała.
Po jakichś trzech godzinach jazdy na moim zepsutym rowerze postanowiłam zrobić sobie przerwę i wpaść do pobliskiej kafejki. Tam spotkałam Mii kumpelkę z klasy...Ona zaproponowała mi pomoc, bo też przyjechała tu rowerem, a tak jak my jest fanką TW i chciałaby sobie zarobić na bilet... No cóż, zgodziłam się...Pracę skończyłyśmy w ekspresowym tempie...Podjechałyśmy pod szkołę i zobaczyłyśmy tam Ivy z James'em, który najwyraźniej też jej pomagał...
Nie powiem, że byłam zachwycona, że zakochała się w tym nieprzyjemnym typie, ale na miłość nic nie poradzisz...Ona przychodzi z nienacka...
Ja ciągle czekam na mojego księcia z bajki... Chociaż już powoli tracę wiarę w to, że kogoś znajdę...Mam przeciętną urodę...Niczym się nie wyróżniam... Właściwie to jestem przeciwieństwem Ivy... Ona jest śliczna... Duże brazowe oczy i długie blond włosy, oraz nienaganną figurę... A ja...Mam małe miglałowe, kolorowe oczy, nikt nie może stwierdzić jaką mają barwę...Włosy myszkowate średniej długości... A figura..Jestem dosyć wysoka, czego nie uważam za mój atut...
Ale mniejsza o to...
Przywitałam się z zakochanymi, a właściwie to z zakochaną i nie pewnym kolesiem ( Bo on ją zwodził...Raz do nie zarwał, a potem ignorował.) Ale nie powiem...Prawdziwe ciacho z niego...
Potem we czwórkę poszliśmy odebrać wynagrodzenie za wykonaną pracę. Dostaliśmy po 60 funtów na łepka. Niestety jeszcze trochę brakowało nam do ceny biletu...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy nowy rozdział.! ^^
Jak oceniacie.?
Komentujcie.! ;D
Wasza Nicely. ;***
<333